Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Potem przeszed³ do swojego pomieszczenia.
Kiedy przy³o¿y³ palec do ¿y³y na szyi Jodego Tee, przekona³ siê, ¿e mê¿czyzna nie ¿yje. Rzuci³ okiem na Elan i Vergere, a potem, 245 nie wstaj¹c z kolan, skierowa³ siê do Saigi. Bothanka siedzia³a na pod³odze, oparta plecami o framugê drzwi wejciowych. Trafi³ go pan... majorze? zapyta³a niemal szeptem. Showolter pokrêci³ g³ow¹. Kim byli? Nie mam pojêcia, ale znali umówione has³o. Oczy Bithanki rozszerzy³y siê ze zdumienia. Nasze has³o? To samo, które i mnie podano. A zatem sk¹d pan wiedzia³, ¿e nie s¹ prawdziwymi agen- tami? Jedno z nich utrzymywa³o, ¿e rezyduje na Gamorrze. Do- mylam siê, ¿e ten, kto zleci³ im porwanie uciekinierek, nie wie- dzia³, i¿ ju¿ dawno zrezygnowalimy z tamtejszej bezpiecznej kry- jówki. Z gard³a Bothanki wydar³ siê jêk bólu. Pos³uchaj, Saigo odezwa³ siê z naciskiem Showolter. Po- wiedzia³a, ¿e na pok³adzie Królowej podró¿uje jeszcze dwóch naszych agentów. Istota znalaz³a w sobie jeszcze doæ si³, ¿eby kiwn¹æ g³ow¹. Kim s¹? nalega³ major Wywiadu. W jaki sposób mielicie siê skontaktowaæ? Saigo... Saigo! Oczy Bothanki skry³y siê pod powiekami. Z p³uc wyrwa³ siê ostatni chrapliwy oddech. Nie ¿y³a. Showolter poczu³, ¿e jego oczy zachodz¹ ³zami. Usiad³ obok agentki, opar³ siê plecami o cianê i wbi³ spojrzenie w pod³ogê. Jeste ranny szepnê³a mu do ucha Elan, która nagle znalaz- ³a siê u jego boku. W g³osie istoty brzmia³o niek³amane zaniepoko- jenie.Nagle kad³ub Królowej przeniknê³o nieznaczne dr¿enie. Przekroczylimy... prêdkoæ wiat³a szepn¹³ niewyranie mê¿czyzna, bardziej do siebie ni¿ kogokolwiek innego. Usi³owa³ skupiæ uwagê na twarzy Yuuzhanki. Muszê ciê... st¹d... zabraæ powiedzia³. Wkrótce wróci ten Capo... Sprowadzi posi³ki. Pró- bowa³ wstaæ, ale próba zakoñczy³a siê niepowodzeniem. Wskaza³ stoj¹ce w k¹cie baga¿e. S¹ w mojej torbie... rodki przeciwbólowe i banda¿e. Nagle obok niego wyros³a jak spod ziemi Vergere. W jej sko- nych oczach krêci³y siê ³zy. Ja ci pomogê powiedzia³a. 246 Z³¹czy³a d³onie i unios³a je do oczu, póniej roztar³a ³zy palcami, a palce przy³o¿y³a do rany Showoltera. Mê¿czyzna poczu³ silny, ale przelotny ból. Zacisn¹³ zêby. Z trudem zaczerpn¹³ powietrza. Lepiej? zapyta³a Vergere. Tak przyzna³, nie kryj¹c zdumienia. To chwilowa ulga owiadczy³a istota. Twoj¹ ran¹ musi siê zaj¹æ prawdziwy lekarz. Showolter kiwn¹³ g³ow¹. Z trudem wsta³ i do³adowa³ blaster. Ostro¿nie otworzy³ drzwi wejciowe i wyjrza³ na korytarz. Idziemy st¹d powiedzia³. Nasz¹ jedyn¹ szans¹ jest odna- lezienie tamtych dwóch agentów. Przecie¿ nie wiesz, kim s¹ przypomnia³a mu Elan. Showolter wzruszy³ ramionami. Mia³ ponur¹ minê. Liczê na to, ¿e oni mnie rozpoznaj¹. Elan pozwoli³a, ¿eby opar³ siê na jej ramieniu. Wszyscy troje skierowali siê ku szybom transferowym. Zamierzali zjechaæ na ni¿- szy pok³ad, gdzie mieci³y siê wietlice, sto³ówki, sale gimnastycz- ne i kabiny pasa¿erów podró¿uj¹cych trzeci¹ i czwart¹ klas¹. 247 R O Z D Z I A £ Han wyszed³ z przenonej ³azienki udaj¹c, ¿e s³ania siê na no- gach. Zatrzasn¹³ drzwi z tak¹ si³¹, jakby nie chcia³, ¿eby z wnêtrza kabiny wydosta³o siê co strasznego. Za³o¿ê siê o wszystko, co mam, ¿e z tej ³azienki korzysta³ jaki Gamorreanin warkn¹³, zwracaj¹c siê do Dromy. Nie wy- starczy im, ¿e paskudz¹ we w³asnych ubikacjach. Musz¹ brudziæ tak¿e w naszych. Czy to twój typowy poranny nastrój? zainteresowa³ siê Dro- ma. Han spiorunowa³ go spojrzeniem. Nie, ale zawsze jestem w takim, ilekroæ nie zmru¿ê oka w nocy. Ryn parskn¹³ lekcewa¿¹co. Nie wprasza³em siê do twojej kabiny przypomnia³. Do- skonale siê czu³em we wspólnej sypialni dla pasa¿erów podró- ¿uj¹cych czwart¹ klas¹. Korelianin przystan¹³ porodku korytarza i odwróci³ g³owê. Nie mam ci za z³e, ¿e spa³e ze mn¹ w jednej kabinie od- par³. Mam za z³e twojemu ogonowi, ¿e przez pó³ nocy chlasta³ mnie po twarzy! Droma zmarszczy³ brwi. My, Rynowie, podczas snu musimy czêsto zmieniaæ u³o¿enie cia³a powiedzia³. Nigdy nie pimy dwukrotnie w tym samym miejscu. Nastêpnym razem wynajmê salê balow¹ owiadczy³ sarka- stycznie Solo. Czy wtedy bêdziesz mia³ doæ miejsca do spania? 248 Moi ziomkowie s¹ bardzo przes¹dni rzek³a istota, kiedy obaj ruszyli dalej korytarzem. Nigdy nie jadamy trzy razy z tego samego talerza. Mamy równie¿ wiele przes¹dów dotycz¹cych p³y- nów ustrojowych... Han uniós³ rêce na wysokoæ g³owy. Nie chcê o tym wiedzieæ! Spojrza³ na Dromê. A w³a- ciwie dlaczego jeszcze jeste na pok³adzie Królowej? Powiedzia³e mi, ¿e lecisz tylko na Vortex. Droma wzruszy³ ramionami. Doszed³em do wniosku, ¿e bêdê mia³ wiêksz¹ szansê znaleæ statek, który leci z Ralltiira na Bilbringi. Ta-a przyzna³ z namys³em Korelianin. A co z biletem? S¹dzi³em, ¿e zap³aci³e tylko za przelot na Vortex. Droma u³o¿y³ rysy twarzy w wyraz ura¿onej niewinnoci. Prawdê mówi¹c, wykorzysta³em czêæ twojej wygranej w sa-
|
Wątki
|