X


Zaczął od pogawędki muzealno–historycznej, następnie zaprosił mnie na wino, wina nie chciałam przez cholerną wątrobę, zapomniałam, jak jest...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Proszę, jaka kultura! Na marginesie, Alicja kiedyś w rozmowie z Solange wyjaśniła słowo „kluski” poprzez Moulin Rouge. Pan historyk popadał w coraz większy zapał na moim tle, wydał na mnie ze sto pięćdziesiąt koron po rozmaitych knajpach, podobno była to suma oszołamiająca i dowodziła wielkich uczuć, aż wreszcie w ową sobotę uparł się swoje namiętności zrealizować. Na lekkim rauszu był, bo tego wina używał bez oporów, odsiedzieliśmy swoje gdzieś tam, po czym odprowadził mnie do domu, całą drogę domagając się zaproszenia na herbatę. Tłumaczyłam jak komu dobremu, że nie mieszkam sama, tylko z przyjaciółką Alicją, pomyliłam rodzaje, adorator zrozumiał, że jest to przyjaciel i spytał, czy narzeczony. Z oburzeniem zaprzeczyłam, jaki narzeczony, Alicja to kobieta! Kobieta mu nie przeszkadzała, nie wiem dlaczego. Dopilotował mnie aż na dziedziniec i w drzwiach na klatkę schodową do pralni stawiłam opór.
Wielbiciel trwał w zamiarach. O mało nie zmiękłam, czort cię bierz, leź na czwarte piętro na tę herbatę, ale w tym momencie uúwiadomiůam sobie nagle sytuacjć. Alicja jest w Birker¸d, u nas w domu nocuje Marcin, moýliwe, ýe poůoýyů sić spaă, bo juý póęno, wejdziemy, Marcin sić obudzi, na nietypowe haůasy wyjrzy z drugiego pokoju i oczom rozpůomienionego amanta ukaýe sić w progu moja przyjaciółka Alicja w postaci chudego młodzieńca w przyciasnej, pop–artowej piżamie…
Wyraz twarzy Marcina wyobraziłam sobie również. Dostałam tak straszliwego ataku śmiechu, że nie mogłam się opanować. Wyłam, piałam, płakałam i wielbiciel się wreszcie obraził. Poszedł precz na zawsze, Marcin zaś istotnie pojawił się w progu, bo nie pomogły mi nawet te cztery piętra, ryki z siebie wydawałam nie gorsze niż na parterze. Zdenerwował się nawet, bo usiłując wyjaśnić sprawę, pokazywałam go palcem i wycharkiwałam z siebie:
— Moja … przyja… ciołka…! Alicja…!
— To ja — powiedział Marcin z naciskiem. — Nie Alicja. Czy to zaćmienie umysłowe u ciebie jest trwałe?
Zdołałam wydusić z siebie więcej. Marcin spojrzał na swój pop–artowy żołądek i też dostał ataku śmiechu. Tyle naszego, śmiech to zdrowie, ale poważnego adoratora straciłam nieodwołalnie.
Tak przy okazji, te sto pięćdziesiąt koron, wydatkowane przez niego w celach podrywczych, stanowiło ewenement. Duńczycy się nie szastają. Niesłychaną sensację spowodował Thorkild prezentem dla Alicji, z tym że wybiegam do przodu, bo wydarzenie miało miejsce znacznie później, już po ich ślubie.
Miał się odbyć w Paryżu kolejny zjazd związku kobiet–architektów i Alicja była zaproszona.
— No i jak ja mam jechać? — powiedziała do mnie, trochę zła, a trochę rozśmieszona. — Na poprzednim zjeździe miałam etolę z norek, a teraz co? W dodatku w tej samej kiecce!
— Kiecka nie problem — zauważyłam. — Jest lato, skombinujesz cokolwiek innego, a co do etoli, to co z nią zrobiłaś? Czy może nie wypada jechać także w tej samej etoli?
— Głupiaś, nie mam żadnej etoli, ja ją wtedy pożyczyłam. W tym rzecz.
Zastanowiłam się.
— Między nami mówiąc, mogłabyś sobie kupić. Masz przecież na to pieniądze.
Alicja zaprezentowała wyraźne zaskoczenie i zainteresowanie.
— A wiesz, że chyba masz rację. Rzeczywiście, mogłabym sobie kupić. Nie przyszło mi to do głowy! Świetny pomysł!
Rozważyłyśmy jeszcze kwestię koloru. Najwytworniejsza byłaby biała, doskonała na lato, ale białe norki po pewnym czasie żółkną i wtedy oddaje się je pokojówce.
— Nie mam pokojówki — powiedziała Alicja. — Biała odpada. Pozwolisz, że kupię pastele?
Na beżowej etoli stanęło. Tuż przed swoimi imieninami Alicja udała się razem z Thorkildem na miasto przelecieć się po sklepach z futrami i Thorkild grymasił potwornie. Do tego stopnia, że nie pozwolił jej kupić nawet tej już najpiękniejszej, idealnego odcienia, leżącej przecudownie. Wywlókł ją z magazynu, upierając się, że trzeba obejrzeć coś więcej, że takich poważnych decyzji nie można podejmować na poczekaniu, że należy porównać i tak dalej.
— Nie wiem, co on chce porównywać — powiedziała do mnie Alicja przez telefon, zła jak diabli. — Etola naprawdę świetna, jestem wściekła na niego i na siebie, że jej od razu nie kupiłam. Niczego lepszego nie było nigdzie!
— No to jutro kupisz — uspokoiłam ją. — Mam nadzieję, że pamiętasz, gdzie ją znalazłaś.
— Jeszcze pamiętam, ale za parę dni mogę zapomnieć…
Nazajutrz wypadały akurat jej imieniny. Zadzwoniła do mnie zaraz po przyjściu do pracy, prawie Płacząc ze wzruszenia.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.

Drogi uĚźytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.