Uuu, jakie to żałosne...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Jedna z waszych najlepszych przyjaciółek dopiero co się zabiła, a wy potraficie rozmawiać tylko o takich bzdurach?
- Zamknij się, Ivy - odcięła się Portia. - Nawet nie lubiłaś Cheyenne.
Ivy spojrzała na nią z taką złością, że czekałam tylko, aż złoty naszyjnik Portii zacznie zielenieć i gnić. Potem jednak Ivy wyprostowała się, a na jej bladej twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek.
- Masz rację. Nie lubiłam. - Położyła dłonie na oparciu krzesła Cheyenne. - I co w takim razie wynika z tego, że bardziej przejęłam się jej śmiercią niż wy? Omiotła nas wzrokiem pełnym milczącej krytyki, po czym odwróciła się i odeszła. Znów wpatrzyłam się w puste krzesło.
Było mi strasznie ciężko na sercu. Nie znosiłam Ivy Slade od naszej pierwszej rozmowy, ale w tej chwili trudno mi było się z nią nie zgodzić.

Bal musi trwać
Od początku roku szkolny wychowawca z Ketlar Hall, pan Cross, w każdy piątkowy wieczór opuszczał kampus na trzy godziny z nieznanego nikomu powodu (spotkania w klubie anonimowych alkoholików? namiętny romans? wieczór kara-oke w Legowisku Dzika?). W
tym czasie zostawiał bez opieki internat, w którym mieszkali najbardziej pożądani chłopcy.
Chłopcy z Ketlar niedawno potwierdzili, że ów zwyczaj wychowawcy nie ulega zmianie, informacja ta była zatem niezwykle użyteczna. Piątkowy wieczór można było więc porównać do wielkiej wyprzedaży u Marca Jacobsa, odbywającej się wyjątkowo w internacie chłopców ze starszych klas. Z każdego zakątka kampusu schodziły się tam dziewczęta, chichocząc i trajkocząc z emocji, a stukot ich obcasów za czterysta dolarów słychać było w całym hallu.
Byłam oczywiście jedną z tych dziewczyn, z tą różnicą, że nie chichrałam się ani nie paplałam, a moje adidasy tylko cicho skrzypiały. Josh leżał akurat u siebie na niepościelonym łóżku. Ścianę w swojej części pokoju wytapetował własnymi obrazami, natomiast w części Treya Prescotta wisiały plakaty
stawnych piłkarzy europejskich. Jasne loczki Josha wyglądały niesfornie i kusząco, jak zwykle zresztą. Miał na sobie pomięte dżinsy i biały podkoszulek z długimi rękawami, który nie tylko uwydatniał jego klatkę piersiową, ale także znakomicie podkreślał resztki wakacyjnej opalenizny. Trey taktownie opuścił pokój, jako że nie miał obecnie dziewczyny, z którą mógłby się poprzytulać. Josh i ja próbowaliśmy właśnie ustalić powód, dla którego się tutaj znaleźliśmy, ale byłam zbyt rozkojarzona, żeby się na czymkolwiek skupić. Wyglądało na to, że Josh czuje się podobnie. Po piętnastu minutach przytulanek na łóżku oboje usiedliśmy i westchnęliśmy z rezygnacją. Oparłam się o ścianę. Josh oparł się o zagłówek.
Posłaliśmy sobie przepraszające uśmiechy i każde spojrzało w inną stronę.
To obłęd. Siedziałam w pokoju z najprzystojniejszym facetem w całym kampusie, z facetem, który był we mnie zakochany, co widziałam w jego pięknych oczach za każdym razem, gdy na mnie spojrzał - a myślałam wyłącznie o mailu od Cheyenne. I o Dziedzictwie. I o Noelle. I o Dashu.
Co, u diabła, chciała mi powiedzieć Noelle, rzucając: „Wszystko dzieje się z jakiegoś powodu"? Czy to zbieg okoliczności, że Dash napisał mi dokładnie te same słowa w ostatnim mailu? Czy oboje chcieli przekazać mi coś konkretnego? A może Noelle dowiedziała się, że potajemnie koresponduję z jej byłym chłopakiem?
Nagle zaczęłam się pocić. Podniosłam ręce do góry i odgarnęłam z twarzy włosy. Nie mogłam myśleć o sensie tych słów. Nie teraz, kiedy nogi Josha spoczywały na moich, a jego poplamione farbą palce delikatnie szarpały pasek moich bojówek.
- Hej, wszystko w porzÄ…dku? -Tak. jasne. A co?
- Wyglądasz, jakbyś nad czymś rozmyślała -opowiedział Josh, sięgając dłonią, by założyć mi kosmyk włosów za ucho. - O czym myślisz?
Och, myślę tylko o mojej potajemnej korespondencji z Dashem McCafferty. I o tym, że zdradziłam w ten sposób nie tylko ciebie, ale i Noelle, bo nawet jeśli oni nie są już razem, to
Noelle prawdopodobnie nadal sądzi, iż Dash należy do niej. I o tym, że jeśli się o tym dowie, w następnym semestrze z pewnością skopie mi tyłek.
WÄ…tki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak ciÄ™ zÅ‚apiÄ…, to znaczy, że oszukiwaÅ‚eÅ›. Jak nie, to znaczy, że posÅ‚użyÅ‚eÅ› siÄ™ odpowiedniÄ… taktykÄ….