Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
A przecież w czasach Jezusa
ich znaczenie było ogromne. Określali swój zakon jako „armię zbawienia”, która na wieki przed Jezusem, w czasach Machabeuszy, została powołana do życia przez pewnego „nauczyciela sprawiedliwości”. Filon z Aleksandrii (25 p.n.e.-50 n.e.) tak pisze w swoim dziele Quod omnis probus liter sit: „Syria palestyńska, zamieszkana w istotnej części przez bardzo liczny naród Żydów, nierzadko też rodzi ludzi przedkładających cnotę nade wszystko. Niektórych z jej mieszkańców, w liczbie ponad cztery tysiące, określa się mianem esseńczyków. Nazwa ta moim zdaniem, choć ściśle biorąc nie pochodzi z greckiego, wiąże się ze słowem »świętość«. Istotnie są to ludzie, którzy w szczególny sposób oddają się służbie Bożej. Nie składają ofiar ze zwierząt, lecz uważają za słuszniejsze uświęcanie swoich myśli. Nie gromadzą złota ni srebra, nie nabywają majątków ziemskich, lecz mają tylko to, co niezbędne do życia. Prawie samotnie żyją pośród ludzi, nie mając dóbr ni posiadłości, mimo to uważają się za bogatych, bo uważają skromność i dobroć za skarb prawdziwy. Odrzucają wszystko, co budzi w nich żądzę posiadania. Nie ma wśród nich jednego nawet niewolnika, wszyscy są wolni i pomagają sobie wzajem. Mają wspólne pieniądze dla wszystkich i wspólne wydatki”. Dlaczego pisma Nowego Testamentu o tym milczą? Problem ten dotyka jednej z największych tajemnic nie tylko Nowego Testamentu, lecz Biblii w ogóle. Czy Jezus, przynajmniej w początkowych latach swojej działalności, był esseńczykiem? Czy aktywnie dążył do upadku władzy Rzymian? Czy wzmianki o tym ocenzurowano i usunięto z pism Nowego Testamentu – a stało się to w czasach, w których Jezusa chciano uznawać tylko za odnowiciela czysto religijnego? Wywrotowiec, który odrzucał panującą władzę, nie nadawał się na centralną postać religi , która w stuleciach „po Chrystusie” wybiła się szybko na religię państwową. Pierwotne chrześcijaństwo a podpora państwa W pierwszych latach istnienia chrześcijaństwa, kiedy mieszkańcy Judei jęczeli pod jarzmem rzymskich oddziałów okupacyjnych, Jezus, który podawał się za zbawiciela, stanowił nadzieję dla ciemiężonych. Przynajmniej widzieli oni dzięki niemu możliwość życia na wolności. Ufali, że Jezus wyzwoli ich z udręki. Myśleli nie tyle o lepszym życiu na tamtym świecie, ile o lepszym życiu tu – na ziemi. Jan Chrzciciel stał się znany, bo głosił kazania przeciwko Rzymianom – i za to go skazano. Esseńczycy cieszyli się wielką popularnością, bo głosili religijną odnowę i upadek reżymu rzymskiego. Czy podziw wczesnych chrześcijan, żyjących w niewoli, odnosił się do Jezusa radykalnego? Jego zaś ślady usuwano z ewangeli w trakcie historii Kościoła niezwykle gruntownie – ale nie udało się to do końca? Chrześcijaństwo powstało i przeobraziło się zdumiewająco szybko z religi ludzi ciemiężonych w religię będącą podporą państwa. W 313 roku n.e. Konstantyn Wielki wydał tak zwany edykt mediolański. A już w 311 roku Galeriusz zezwolił na wyznawanie wiary chrześcijańskiej. Chrześcijan wzywano do modlitw za cesarza i cesarstwo. W Mediolanie kler chrześcijański otrzymał takie same prawa, jakie mieli kapłani innych wyznań. W 380 roku n.e. chrześcijaństwo uznano za religię państwową. Wraz z takim przeobrażeniem się tego wyznania uległ również zmianie wizerunek Jezusa: buntownik, walczący przeciw obcemu panowaniu, zaczął się zajmować wyłącznie dobrem wiernych na tamtym świecie. Taką zmianę z punktu widzenia wczesnych chrześcijan można było określać wyłącznie jako zdradzenie Jezusa. Około 1500 roku n.e. historia się powtórzyła. Szesnastowieczni chłopi powoływali się na Jezusa walcząc o wolność. Ich wojnę, krwawo stłumioną, można porównać do działalności esseńczyków I wieku n.e. Marcin Luter a wojny chłopskie W Von der Freiheit eines Christenmenschen Marcin Luter (1483-1546) pisze całkowicie w „esseńskiej tradycji”, choć na pewno nawet nie słyszał o wspólnocie religijnej znad Morza Martwego: „Chrześcijanin jest wolnym panem nad rzeczami wszelkimi i nikomu nie jest poddany”. A w Eine treue Vermahnung zu allen Christen (1522): „A zatem, kłamców, zatwardziałych tyranów dotkniesz zapewne mocno i na wolność wypuścisz wbrew ich nauce i dziełu, albowiem oni słuchać nie chcą”. Czy wypowiadając te słowa nie stanął po stronie zbuntowanego chłopstwa? Powstańcy w każdym razie czuli się przez Lutra uprawomocnieni do wystąpień przeciwko władzy. W marcu 1525 roku w anonimowym piśmie ulotnym, zatytułowanym Zwölf Artikel zażądali: zwrotu nieruchomości rolnych chłopom, likwidacji dziesięciny, prawa do polowania, połowu ryb, złagodzenia pańszczyzny, nadania nowego porządku cesarstwu i cesarzowi, ograniczenia praw lokalnych panów i zapewnienia chłopom więcej swobód. Tomasz Münzer (1490-1525), przybyły z polecenia Lutra do Zwickau jako predykant, czyli kaznodzieja protestancki, piętnował ucisk stanu chłopskiego przez władzę. W 1524 roku w Hochverursachte Schutzrede oskarżał: „Spójrz, bagnem lichwy, złodziejstwem są nasi panowie i książęta, wszystkie stworzenie biorą sobie na własność: wszystko musi być ich ryby w wodzie, ptaki w powietrzu, rośliny na ziemi. A przy tym szermują przykazaniem Bożym wśród biednych, powiadając: »Bóg przykazał: Nie kradnij«. Ich wszakże ono już nie dotyczy. Tak więc powodują wszystkimi ludźmi, biednym rolnikiem, rękodzielnikiem i wszystką żywą istotą, hańbią ją i wysysają. A już jak który co trochę rękę podniesie, idzie na stryczek. Panowie sami robią sobie z biednych ludzi wrogów. Nie chcą wcale usunąć przyczyny powstania. Jako ma być dobrze na długo? A jak to mówię, to jestem na pewno buntownik! Do dzieła!”
|
Wątki
|