Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
- Będę bardzo wdzięczny - odparłem szczerze. Otworzyła bagażnik, żebym mógł schować zakupy, więc umieściłem torby obok zapasowego koła, po czym wsiadłem do samochodu. W środku pachniało skórą i lawendą - - staroświeckimi perfumami- ale raczej przyjemnie. - Spacery do sklepu to moja jedyna gimnastyka - wyjaśniłem pani Simons. - Ostatnio jakoś nie mam czasu, żeby zagrać w squasha. Właściwie nie mam czasu na nic poza pracą i snem. - Może to dobrze, że pan nie ma na nic czasu - stwierdziła pani Simons, zerkając do tyłu ponad długą, pokrytą kroplami wody maską samochodu. - Nic nie jedzie od pana strony? Mogę ruszać? Edgar zawsze krzyczał na mnie, że ruszam nie patrząc, czy droga wolna. Raz wjechałam prosto na konia. Na konia! Spojrzałem z tyłu na szosę. - Może pani jechać - poinformowałem ją. Wyjechała z parkingu z piskiem mokrych opon. Jazda z panią Simons zawsze była interesującym i niecodziennym przeżyciem. * Samuel Mclntire (1757-1811) - amerykański architekt i rzemieślnik. 57 Człowiek nigdy nie wiedział, jak długo to potrwa i czy w ogóle dojedzie do celu. - Pomyśli pan, że jestem okropną plotkarką - zaczęła pani Simons. - Ale niechcący podsłuchałam, co pan mówił do Charliego w sklepie. Ostatnio nie bardzo mam z kim porozmawiać i dlatego zaczynam się wtrącać w nie swoje sprawy. Nie gniewa się pan, prawda? Niech pan powie, że pan się nie gniewa. - Dlaczego miałbym się na panią gniewać? Nie rozmawialiśmy o żadnych tajemnicach państwowych. - Zapytał pan Charliego, czy jego syn nie wraca - ciągnęła pani Simons. - Tak się dziwnie składa, że doskonale wiem, 0 co panu chodzi. Kiedy umarł mój drogi Edgar, dziesiątego lipca będzie akurat sześć lat, przeżywałam to samo. Po całych nocach słyszałam jego kroki na strychu. Da pan wiarę? A czasami słyszałam jego kaszel. Pan oczywiście nie znał mojego drogiego Edgara, ale on tak charakterystycznie pokas-ływał, tak jakby chrząkał: “ahem”. - I pani ciągle to słyszy? - zapytałem - Od czasu do czasu. Raz albo dwa razy na miesiąc, czasami częściej. Czasami wchodzę do jakiegoś pokoju i mam wrażenie, że Edgar był tu przed chwilą, że dopiero co wyszedł drugimi drzwiami. Wie pan, kiedyś zdawało mi się, że go widziałam, nie w domu, ale na Granitehead Square. Ubrany był w dziwaczny brązowy płaszcz. Zatrzymałam samochód 1 pobiegłam za nim, ale zniknął w tłumie. - Więc po sześciu latach wciąż jeszcze ma pani takie przeżycia? Mówiła pani o tym komuś? - Oczywiście, radziłam się mojego lekarza, ale niewiele mi pomógł. Zapisał pigułki i powiedział, żebym przestała histeryzować. Najdziwniejsze, że te wrażenia są raz silniejsze, a raz słabsze. Nie wiem, dlaczego. Czasami słyszę Edgara wyraźnie, a czasami słabo, jak jakąś odległą stację radiową. W dodatku to się zmienia zależnie od pory roku. W lecie słyszę Edgara częściej niż zimą. Czasami w letnie noce przy pięknej pogodzie słyszę, jak siada na ogrodowym murku, podśpiewuje coś albo mówi do siebie. 58 - Pani Simons - wtrąciłem - czy naprawdę wierzy pani, że to Edgar? - Dawniej nie wierzyłam. Dawniej próbowałam sobie wytłumaczyć, że to tylko nadmiar wyobraźni. Och... niech pan patrzy, co za idiotka, nawet się nie odwróci. W końcu wpadnie pod samochód, jeśli nie będzie uważać. Podniosłem wzrok i w świetle reflektorów ujrzałem na mgnienie jakąś ciemnowłosą dziewczynę w długim, rozwianym płaszczu, idącą poboczem drogi. W tym miejscu szosa zakręcała omijając Wzgórze Kwakrów od zachodniej strony, dlatego samochód jechał stosunkowo wolno. Wykręciłem się na siedzeniu, żeby przyjrzeć się dziewczynie, którą właśnie mijaliśmy. Deszcz znowu zaczął padać i było bardzo ciemno, więc łatwo mogłem się pomylić. Ale w ułamku sekundy, kiedy widziałem ją przez przyciemnioną tylną szybę samochodu, byłem pewien, że rozpoznałem tę twarz. Białą, białą jak kreda, z ciemnymi plamami oczu. Taką samą jak niewyraźna twarz w szybie okna. Taką samą jak twarz dziewczyny, która odwróciła się nagle, kiedy fotografowałem Jane obok pomnika Jonathana Pope'a. Taką samą jak twarz sekretarki z baru w Salem. Poczułem ukłucie niezrozumiałego strachu. Czy to mogła być ona? A jeśli tak, co to mogło znaczyć? - Ci przechodnie w ogóle nie uważają - narzekała pani Simons. - Spacerują sobie, jakby cała droga do nich należała. A kiedy wpadną pod samochód, czyja to wina? Nawet jeśli włażą prosto pod koła, wina jest zawsze po stronie kierowcy. Wpatrywałem się w dziewczynę, dopóki nie znikła mi z oczu za zakrętem. Dopiero wtedy odwróciłem się do pani Simons. - Słucham? Przepraszam, pani coś mówiła? - Tak tylko sobie gadam - odparła pani Simons. -Edgar zawsze mówił, że jestem okropna zrzęda. - Tak - mruknąłem. - Edgar. - Tak, to bardzo dziwne - - stwierdziła pani Simons, nieoczekiwanie wracając do naszej poprzedniej rozmowy o duchach i zjawach. - Widzi pan, słyszałam głos Edgara i nawet zdawało mi się, że go widziałam. A teraz pan przeżywa to 59
|
Wątki
|