Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
On liczył sobie wtedy czterdzieści pięć. Zmarł cztery lata później, pozostawiając ją z synem. Doświadczenie zdobyte podczas pełnienia roli kochanki papieskiej procentowało przez dalsze jej życie. Trzy małżeństwa i niezliczone romanse nie uwolniły jej od rozbudzonych ambicji, dotyczących papiestwa.
Nastoletnia Marozja mogła często zaglądać do Pałacu Laterańskiego, ponieważ jej ojciec pełnił funkcję senatora rzymskiego. Gdy Sergiusz spotkał się z nią w łóżku pierwszy raz, była jedynie niewinnie wyglądającym dzieckiem. Przez pozostałą część pontyfikatu mógł się jednakże cieszyć wielką przyjemnością obserwowania, jak jego nieletnia miłość rozkwita w wielce urodziwą kobietę. Ze swej strony, w ramionach papieża Marozja nie tyle romantycznej młodzieńczej namiętności, co rozkoszy władzy. Historia oceniła ją jako „ladacznicę z niezwykłym tupetem”, ciąży na niej też zarzut zdeprawowania papiestwa. Tak czy owak, jej syn spłodzony przez Sergiusza został późniejszym papieżem Janem X (931-936). Nie zostało to jednak poczytane Sergiuszowi za zasługę. Późniejsi komentatorzy zarzucają mu, że podczas swego papiestwa nadal popełniał „wielce odrażające czyny z kobietami lekkich obyczajów”. Zdaniem historyka Baroniusa Sergiusz rozkoszował się nie tylko seksem z nieletnimi, ale także był „niewolnikiem wszelkiego występku i najbardziej niegodziwym ze wszystkich mężczyzn”. W trakcie sprawowania urzędu odbudował Bazylikę Laterańską, pozostającą od synodu trupiego w ruinie, a poza tym ponownie sądził papieża Formozusa. I tym razem Formozus nie wyszedł z tego cało. Teodora przyczyniła się też do wyboru dwóch kolejnych papieży – Anastazego III (911-913) i Landona (913-914). Żaden z nich nie uchodził za wzór cnoty, a Landon, jak opowiadano, „pomazany nauczyciel, spędził większą część swego życia wśród lubieżnych kobiet i w końcu pochłonęła go żądza, gdy zasiadał na Piotrowym tronie przez siedem miesięcy”. Miał syna bękarta o imieniu Jan, w którym zakochała się kilka lat wcześniej Teodora, matka Marozji. Wykorzystała swe wpływy u Sergiusza, który w owym czasie był papieżem, by uczynić Jana biskupem Bolonii, a następnie arcybiskupem Rawenny. Teodora źle znosiła jednak rozłąkę ze swym wybrankiem i po śmierci Landona doprowadziła do tego, że Jan został następcą swego ojca w Pałacu Laterańskim, gdzie ona z kolei mogła „towarzyszyć mu nocami”. Urząd papieski sprawował jako Jan X (914-928). Biskup Cremony Liutprand wspominał, że Marozja nie była zbyt zadowolona z takiego obrotu sprawy, co w końcu doprowadziło do niezdrowej rywalizacji pomiędzy matką i córką. No cóż, syn Marozji skończył wówczas zaledwie sześć lat, czyli trochę za mało, by objąć godność papieża, nawet w tych niezwykłych czasach. W 914 roku Marozja miała dwadzieścia dwa lata, i jak powiadano, jej uroda i urok osobisty6 były w pełnym rozkwicie. Miała niewielka posiadłość na Isola Tiberiana, niewielkiej wyspie pośrodku Tybru. Tam zabawiała młodych możnowładców i prałatów. Większość z nich była biskupami tego pokroju, że odprawiali msze mając przypięte ostrogi, z myśliwskimi sztyletami u pasa i osiodłanym koniem u bramy, tak by zaraz po zakończeniu nabożeństwa mogli udać się na południowe polowanie na niedźwiedzia lub z sokołami. Mieszkali w luksusowych willach, ozdobionych purpurą i aksamitem, spożywali posiłki podawane na złotych półmiskach przy dźwiękach muzyki i9 tańca dziewcząt, a spali na jedwabnej pościeli w pozłacanych łożach ozdobionych scenami z poprzednich romansów. W świecie tym Marozja czuła się wyśmienicie. Na tej dekadenckiej scenie pojawił się lombardzki książę Alberyk. W jego osobie widziano potencjalne zagrożenie. Dlatego też papież Jan X wraz z Teodorą zdecydowali, że Marozja powinna go poślubić, by utrzymać go pod kontrolą rodziny. Krok ten nie okazał się jednak zbyt rozważny. W rękach Marozji Alberyk zmienił się z potencjalnego zagrożenia w prawdziwe niebezpieczeństwo. Zamiast stać się stronnikiem matki i jej kochanka, nakłoniony przez córkę, dokonał ataku na Rzym. Zamach nie powiódł się wszakże, Alberyk poniósł śmierć, a Jan X zmusił młodą wdowę do oglądania sponiewieranego ciała męża. Także i ten krok okazał się wielce nieroztropny. Marozja, która wkrótce stała się matką syna Alberyka, nazwanego Alberykiem II, wiedziała jak wziąć odwet. Po śmierci Teodory w 928 roku Marozja uwięziła Jana, swego ojczyma, i w nadziei wprowadzenia swego pierwszego bękarta na papieski tron, wydała rozkazy, by przy pomocy poduszki uduszono Jego Świątobliwość, skądinąd jej ojczyma. Jak powiada Luitprand, „mimo wszystko nie osiągnęła spodziewanego celu”. A dalej komentuje: Gdy niezwłocznie po jego śmierci wybrano Leona VI, Marozja wkrótce i jego pozbyła się przy pomocy trucizny, by uczynić wolną drogę dla swego bękarta. Choć i tym razem myliła się, bo po owym otruciu wybrano Stefana VIII, który po zaledwie kilku latach, w 930 roku zmarł w podobny sposób, otruty z tej samej ręki. W końcu marzenie Marozji spełniło się, gdy w 931 roku jej syn objął papieski tron jako Jan XI. Podejrzewa się, że większość swego papiestwa spędził z „wielce lubieżnymi kobietami”. Jego matka też nie zasypywała gruszek w popiele. Jej pierwsze małżeństwo przyniosło potomstwo w postaci ambitnego Alberyka II. Tym razem planowała wyjść za mąż za Hugona z Prowansji, brata Alberyka. W owym czasie był on wszakże żonaty, ale syn Marozji, a zarazem papież Jan XI, dopomógł swemu wujowi w uzyskaniu rozwodu. Udzielił im również małżeństwa, nawet pomimo faktu, że zgodnie z prawem kanonicznym nie miało ono znamion legalności, ponieważ Hugo był szwagrem Marozji. Podczas porannego śniadania weselnego doszło do wymiany obelg pomiędzy synem Marozji Alberykiem II a jej nowym mężem Hugonem. Po kilku miesiącach Alberyk poprowadził uzbrojony tłum na Zamek św. Anioła. Hugon zdołał zbiec za mury miasta, ukryty w koszu i odziany jedynie w koszulę nocną, ale Alberyk II pojmał swą matkę Marozję oraz przyrodniego brata, papieża Jana XI i wtrącił ich do więzienia.
|
Wątki
|