Kosoglospocieszyć

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
I ostatecznie jego usta również. W nocy poczułam to jeszcze raz, ten głód,
który zawładnął mną na plaży, wiedziałam, że zdarzyłoby się to i tak. Tym czego
potrzebuję do przetrwania nie jest ogień Gale’a, podsycany złością i nienawiścią. Mam
mnóstwo ognia w sobie. Ja potrzebuję mniszka (mlecza) w wiosnę. Ta jasna żółć, która
przywodzi na myśl odrodzenie zamiast zniszczenia. Obietnicę, że życie może trwać dalej
bez względu jakie ponosimy straty. Że może znowu być dobrze. I tylko Peeta może mi to
zapewnić.
Więc zaraz po tym, jak zapytał:
- Kochasz mnie. Prawda czy fałsz?
Odpowiadam mu:
- Prawda.
Epilog
Bawiły się Łące. Tańcząca dziewczynka z ciemnymi włosami i niebieskimi oczyma.
Chłopiec z blond loczkami i szarymi oczyma, próbujący dotrzymać jej kroku na swoich
tłuściutkich nóżkach szkraba. Pięć, dziesięć, piętnaście lat zajęło mi, aby się zdecydować.
Ale Peeta pragnął ich tak bardzo. Kiedy poczułam jej pierwszy ruch wewnątrz siebie,
zawładnął mną strach tak stary jak całe życie. Tylko radość z trzymania jej w ramionach
mogła to powstrzymać. Noszenie jego było prostsze, ale nie dużo bardziej.
Dopiero teraz pojawiają się pytania. Areny zostały doszczętnie wyburzone,
pomniki wybudowane, nie ma już Głodowych Igrzysk. Ale uczą o nich w szkole, a
dziewczynka wie, że odgrywaliśmy w nich rolę. Chłopiec dowie się za kilka lat. Jak mam
im opowiedzieć o tym świecie bez wystraszenia ich na śmierć? Moje dzieci, które słowa
piosenki uważają za oczywiste:
Daleko na łące, pod wierzbą
Łóżko z trawy, miękka zielona poduszka
Połóż swoją głowę, zamknij śpiące oczy
A kiedy je znowu otworzysz, wzejdzie słońce.
Tutaj jest bezpiecznie, tutaj jest ciepło
Tutaj stokrotki bronią cię przed krzywdą
Tutaj twoje sny są piękne i jutro się spełnią
Tutaj jest miejsce, w którym cię kocham.
Moje dzieci, które nie wiedzą, że bawią się na cmentarzu.
Peeta mówi, że wszystko będzie dobrze. Mamy siebie. I książkę. Pomożemy im
zrozumieć to wszystko tak, żeby stały się przez to odważniejsze. Ale pewnego dnia będę
im musiała wyjaśnić moje koszmary. Skąd przychodzą. Dlaczego właściwie nigdy się nie
kończą.
Opowiem im jak to przetrwałam. Powiem im dlaczego, gdy mam zły poranek, nie
jestem w stanie czerpać radości z niczego, bo boję się, że to może zostać mi odebrane.
Wtedy sporządzam sobie w głowie listę wszystkich aktów dobroci, których
doświadczyłam. To jak gra. Monotonna. Nawet odrobinę nudna po ponad dwudziestu
latach.
Ale istnieje wiele innych, dużo gorszych gier do rozegrania.
KONIEC
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.