Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
- Ale pomyśl o ogromnych możliwościach, jakie to
ze sobą niesie, gdyby mu się udało. Na krańcach Nowej Republiki znajduje się mnóstwo informatorów i źródeł informacji, do których my nie mamy żadnego dostępu. - Ale po co wam właściwie te źródła informacji? Thrawn nie żyje, z jego fabryki klonów pozostały tylko ruiny, i Imperium znowu się wycofuje. Odnieśliście zwycięstwo. - Pod Endorem także odnieśliśmy zwycięstwo - przypomniał jej Lukę. - Ale to wcale nie wyeliminowało długich lat tak zwanej akcji porządkowej. I teraz też czeka nas jeszcze dużo pracy. - Ale to w dalszym ciągu nie tłumaczy, dlaczego ja miałabym się znaleźć w samym środku tego wszystkiego - upierała się Mara. - Jeśli potrzebujesz jakiegoś łącznika pomiędzy tobą a przemytnikami, to dlaczego nie powierzysz tej funkcji Karrde'owi? - Ponieważ Karrde jest przemytnikiem. A ty byłaś jedynie asystentką przemytnika. - Też mi różnica - prychnęła Jadę. - Dla niektórych ludzi to ma znaczenie - rzekł Skywalker. - Ten cały proces negocjacji opiera się w równej mierze na pozorach i ogólnym wizerunku, jak i na stanie faktycznym. Zresztą Karrde już zapowiedział, że nie podejmie się tej misji. Teraz, kiedy jego vonskry odzyskały już siły, chce wrócić do swoich ludzi. - Ale ja nie mam natury polityka ani dyplomaty - potrząsnęła głową Mara. - Za to w pewnym sensie należysz do obu stron i chcesz nam za ufać - nie dawał za wygraną Lukę. - A to jest tu najważniejsze. - Skywalker, ty nie znasz tych ludzi - skrzywiła się dziewczyna. - Wierz mi: Chewbacca i ci wszyscy, których wysyłasz, by pomogli Noghrim przenieść się na ich nową planetę, będą mieli o wiele łatwiejsze zadanie. - Maro, naprawdę możesz to zrobić - powiedział, kładąc rękę na jej dłoni. - Wiem, że możesz. Dziewczyna westchnęła ciężko. - Muszę się jeszcze zastanowić. - Naturalnie. Kiedy już podejmiesz decyzję, po prostu zejdź na dół. - Jasne. - Zerknęła na niego spod oka. - Czy chciałeś mi coś jeszcze powiedzieć? - Robisz postępy - uśmiechnął się Lukę. - To twoja wina: byłeś zbyt dobrym nauczycielem. No, o co chodzi? - O to. - Skywalker wyciągnął z tuniki miecz świetlny. - Co to takiego? - zdumiała się Mara. - Mój stary miecz świetlny - odparł cicho. - Ten, który zgubiłem w Mieście w Chmurach i od którego omal nie zginąłem na Waylandzie. - Podał go dziewczynie. - Chciałbym, żebyś go wzięła. Podniosła na niego zdumiony wzrok. - Ja? Dlaczego? Chłopak wzruszył nieznacznie ramionami. - Jest po temu mnóstwo powodów. Po pierwsze: zapracowałaś na niego. Po drugie: jesteś na właściwej drodze, by stać się rycerzem Jedi i będziesz go potrzebowała. Ale przede wszystkim dlatego, że chcę, byś go miała. Powoli, z wyraźnym ociąganiem, Mara wzięła broń. - Dziękuję. - Nie ma za co. - Lukę ponownie dotknął jej ręki. - Będę razem z innymi w sali konferencyjnej. Przyjdź do nas, kiedy się zdecydujesz. Odwrócił się i odszedł w kierunku drzwi. Dziewczyna jeszcze raz spojrzała na światła miasta. W dłoni czuła chłodny metal miecza. Miecza świetlnego Luke'a. Zapewne była to jedna z ostatnich więzi łączących go z przeszłością... i właśnie się jej pozbył. Czy tkwiło w tym jakieś przesłanie dla niej? Pewnie tak. Tak jak powiedziała, subtelność nie była jego mocną 234 Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com) stroną. Ale jeśli zrobił to właśnie po to, to niepotrzebnie tracił czas: w jej przypadku ostatnia więź z przeszłością została zerwana w sali tronowej w górze Tantiss. Przeszłość była dla niej zamknięta. Nadszedł czas, by pomyśleć o przyszłości. I - czy jej się to podobało, czy też nie - tą przyszłością była Nowa Republika. Usłyszała, że Lukę otwiera drzwi. - Zaczekaj chwilę! - zawołała. - Idę z tobą. 235 Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
|
Wątki
|