Światło

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Przemiana.
(Z wielkiej wysokości) Chmury, morze, ląd. Biel błękit zieleń czerwień błyski czerni. Niebezpieczeństwo. Bliżej. Zza nieskończonego lazurowego oceanu, tam gdzie zieleniejący ląd w wyniosły, ciemny bór odziany. Niebezpieczeństwo skryte w puszczy i morzu. Przeraźliwa gwałtowność niezmierzonej energii. Natarcie parującego morza na płonącą ranę, wyrwaną w kontynencie. Przeznaczenie/przystań osiągnięta. Spełnienie. Osiedlenie na Ziemi Nadzieja/ambicja.
(Obrazy teraz wyraźniejsze, poruszające się w dziwacznie stłoczonym przepływie czasu, stylizacja obrazowania częste przechodząca w czysty symbolizm).
Wyspa z surowej skały wynurzająca się z morza wewnętrznego. Horyzont zamyka mgliste wybrzeże z wzburzoną czarną wodą. Rosnące ściany, wspinając się ponad wyspę jak czerwonawe kryształy szronu. Ściany, budowle ekstrawaganckiej architektury, sieć uliczna. Dalej baseny i wystające nabrzeża, wielka grobla rzucona przez morze jak promień światła. Miasto wybuchając jak fantastyczna roślina z ziemi, która nie jest jego matką.
(Dziwna dwoistość. Punkt widzenia zarówno stały, jaki ruchomy. Percepcja pod zmieniającymi się kątami, ten sami fragment oglądany, rzutowany z różnych punktów. Równoczesna projekcja przez nieco różniące się obiektywy).
W rosnącym mieście poruszające się postacie. Krelrańscy budowniczowie – matowo-łuskowate stwory, w oczywisty sposób przodkowie ich zdegenerowanego potomstwa, Rillytich. Pewność siebie gadów, inteligencja w działaniach. Dłonie z błonami pływnymi kształtujące miasto, przywódcy kierujący jego budową do najmniejszego szczegółu. Pełznące przez miasto olbrzymie maszyny, błyszczące, niezmordowane, jak mrówki pracujące w mrowisku. Metalowe ramiona podnoszą ogromne bloki kamienia. Tryskające z dziwacznych przyrządów, błyszczące lancety płomienia stapiają je w monolity, rzeźbią dokładnie kąty, ryją skomplikowane wzory na fasadach. Gigantyczne okręty jak wodne owady mkną przez morze; brązowe stonogi z gardłami ładunków ociężale stąpają przez groblę, zrzucają góry pokruszonej rudy i gruzu. Stosy nieodgadnionych materiałów wyładowywanych skądinąd/sponad/z wewnątrz. Wszystko wrzucane do niebotycznych kadłubów maszyn/kotłów, przekształcane niewyobrażalnymi energiami, odradzane jako bloki czerwono nakrapianego kamienia, arkusze i przewody z różnych metali jako nieznane materiały. Surowce przemieniają się w żyjącą substancję Arellarti. Robotnicy transportują, montują szkielet, strukturę - tworzą ścisłą geometrię życia/organizmu. Nad nimi ogromny cień, wstający i opadający, chwiejny. Bronić/żywić.
(Jest tu coś więcej, coś przesłoniętego. Wiele drzwi okrytych ciemnością, zamkniętych, zatrzaśniętych, czasem sama ich obecność niejasna. Są dwa umysły, które są jasnością, ale nie tożsamością. Każdy ma drzwi, bariery, ma klucze mogące otworzyć/uwolnić, by ujawnić więcej/tajemnicę. To nie te same drzwi ani klucze - ale istnieją drzwi zatrzaśnięte bez widocznego zamka oraz klucze, dla których brak znanych drzwi).
Potrzeba. Miasto rośnie ku kompletności/wypełnieniu. Pośpiech. Kopuła wznosi się w niebo, zamykając/chroniąc, nerwy/arterie rozwijają się szybko. Niebezpieczeństwo większe codziennie, codziennie, ponieważ miasto zbliża się do ukończenia i stawiania oporu każdemu zagrożeniu. Głód energii płonie/łaknie. Siła wyczerpana niebezpiecznie, by zrodzić Arellarti. Ponaglenie. Przygotowania muszą być całkowite/dojrzałe nim atak kiedy energii mało. Ja/My/Istota musimy ryzykować/hazardować więcej energii by przyśpieszyć ukończenie zanim atak/zanim obrona. Obecność wiadoma, poprzednie pchnięcia tylko by zbadać siłę. Oni mogą zrozumieć, zaplanować atak gdy nieodporność największa.
Arellarti bliskie ukończenia. Ściany, konstrukcje, każda komórka/nerw bliska organicznej jedności. Kopuła gotowa przykrywając/zamykając jak ochronna/podtrzymująca skorupa, przezroczysta dla percepcji z wewnątrz/z zewnątrz. Moment ostateczny blisko. Statek już przekształcił/włączył całą energię/jedność prócz małego ułamka. Embrionalne fale siły zaczynają płynąć rodzącą się siecią. Transrmisja/transformacja/transmutacja życia/świadomości rozpczyna się wewnątrz nowego organizmu. Układ jest prawie ukończony. Ja/My/Istota zaczynam żyć wewnątrz nowej energii/struktury.
Płynie życie. Energia. Narodziny/wyłonienie/odnowienie. Uczucie triumfu, gdy nowe życie/energia śpieszy przez niemowlęcy organizm.
(Jest dwóch - jedność dwoistości. Rozdzielić świadomość, znać dwie części całości. Jedna spoczywa pod kopułą, krystaliczny monolit. I jedna spoczywa w pierścieniu. Obie są jednością, razem - Krwawnikiem, połączone, równoległa struktura, posłuszeństwo prawom krystalicznej świadomości/symetrii życia, wysysanie napływu energii kosmicznej. Wewnątrz kopuły jest świadomość Krwawnika, wprzęga energie wielkiego kosmosu, koordynuje/rządzi siłą/życiem. Wewnątrz pierścienia znajduje się jego równoległa osobowość, niezależny/zależny pasożyt/symbiont, wykorzystuje energię organicznego [na tym planie] życia swego nosiciela. Pan/kapłan/sługa Krwawnika - zewnętrzna siła dla manipulowania tym, co nie da się kierować z wewnątrz - przedłużenie siły/życia. Oba wcielenia są jednym i istotnym dla jedności. Dychotomia wielkości/energii kosmicznej zbyt nikłe złudzenie/ograniczenie postrzegania - oba równe/istotne dla spraw istot symetrii/życia...)
(Zablokowanie).
 
Czas jest nazbyt szybki [teraz]. Krelranie mkną przez Arellarti w szaleńczym, sennym pośpiechu? Spowolnieniu? Pan Krwawnika kieruje ostatnimi przygotowaniami. Przywódca Krelran; oto na jego kciuku, gdzie nie sięga błona pływna, błyszczy pierścień z krwawnikiem, symbol i narzędzie jego absolutnej władzy. Pan rozkazuje, jego słudzy są posłuszni. Jego umysł nadzoruje powstawanie Arellarti, koordynuje dyrektywy, kulminujące w triumfalnej sile/życiu.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.