Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Przypuszczalnie podczas ataku na strażnicę zabito dwie lub trzy takie istoty (zginęła na pewno jedna – pozostałe dwie mogły zostać ranne). Komisja udała się na teren bitwy w związku z rozkazem generała Biafry, po tym jak oddział luzujący (zgodnie z wcześniejszymi postanowieniami) zabezpieczył ślady.
Zgodnie z zeznaniem chorąży Thanne przystąpiono do demontażu kraty-pułapki najeżonej kolcami przy wejściu do strażnicy. Ślady krwi na kolcach świadczyły o tym, że ręcznie uruchomiona przez chorąży krata przyszpiliła kogoś, a ponieważ żadne z ciał żołnierzy nie miało śladów głębokich nakłuć, komisja zyskała pewność, że życie straciła jedna z atakujących istot, której zwłoki zostały zabrane. Na dużej płachcie papieru narysowano kratą i zaznaczono farbą miejsca tych kołków, które były zakrwawione. Ukazał się rysunek istoty o ludzkim wyglądzie, wzroście średnim ludzkim, z lekko odchyloną na bok głową, o rozstawionych rękach. Analizując głębokość zakrwawienia kołków stwierdzono, że te z nich, które znajdowały się na wysokości dwóch trzecich klatki piersiowej, są zakrwawione na większej długości niż pozostałe – stąd wniosek, że była to kobieta. Ofiara w prawej ręce najprawdopodobniej trzymała miecz, dość długi, wykonany z bardzo lichego metalu – nawet żeliwne kołki zdołały go nadkruszyć (dwa małe odłamki znaleziono na podłodze). Ilość krwi pod kratą wskazywała na ewidentny zgon przyszpilonej osoby, a także na to, że ktoś w nieumiejętny sposób usiłował ją zdjąć z kraty. Każdy z żołnierzy zmasakrowanego oddziału miał trzydzieści regulaminowych bełtów do kuszy. Przeszukano więc kołczany, wnętrze strażnicy i cały teren wokół w promieniu równającym się strzałowi z tej broni. Dwóch strzał nie udało się odnaleźć – stąd wniosek, że dwóch napastników zostało trafionych. Tutaj w śledztwie pomógł przypadek. Thenna opisuje jak „coś na nią wpadło”. Chorąży wystrzeliła wtedy z kuszy, czując, że w to coś trafiła. Chorąży pochodzi z bardzo dobrej, bogatej rodziny i miała w związku z tym własną, niestandardową kuszę (znacznie lepszą od ogólnowojskowych), którą kupiła sobie sama. Kusza (pochodzenia dahmeryjskiego), którą odnaleziono na miejscu bitwy, miała trochę krótsze bełty niż standardowy wojskowy model. Wśród brakujących dwóch nie było właśnie bełtu Thenny. A każdy medyk opatrujący rannych, w pierwszej kolejności usunąłby wszak grot z ciała. Nie zrobiłby tego w dwóch przypadkach: kiedy ofiara byłaby ciężko ranna (wyjęcie pocisku mogłoby ją rychlej zabić), lub kiedy ofiara byłaby już martwa (wyjęcie pocisku jest wtedy niepotrzebne). Stąd nasz wniosek, że zginęło co najmniej dwóch agresorów (krata i kusza – obie „obsłużone” przez chorąży) oraz, być może, ktoś trzeci (jeszcze jedna brakująca strzała), ale ten przypadek mógł się zakończyć również inaczej (strzał w jakąś część wyposażenia obcego żołnierza, a nawet, choć to mało prawdopodobne, w jakieś przypadkowe zwierzę, które ranne uciekło daleko poza obszar badań). Komisja stwierdza więc z całą odpowiedzialnością, że agresorzy są ludźmi, których można zabić jak każdego innego człowieka. Mają jednak szereg niezwykłych zdolności. Na pewno są zdolni widzieć w nocy, w kompletnych ciemnościach, powiększonych jeszcze przez dym. Poruszają się bezszelestnie. Żaden z dwóch ocalałych świadków nie przypomina sobie jakiejkolwiek komendy rzuconej przez wrogich oficerów – pozostaje więc niejasną sprawa, jak oni się porozumiewają. Ogląd zwłok nie przyniósł wiele nowego, jednak stwierdzono dwa fakty: na ramionach kilku ofiar stwierdzono ślady ukąszeń (albo więc agresorzy mają jakieś szczególnie wielkie psy szkolone do walki po ciemku i bez szczekania, albo wytresowali jakieś wielkie koty – tygrysy? lwy? – mało prawdopodobne, skoro u nas takie zwierzęta nie występują). U kilku ofiar stwierdzono złamania kości łopatek. Być może jest to efektem stosowania broni w rodzaju ciężarka na rzemieniu – wtedy cios sprawiłby, że sznurek zawijałby się na ramieniu, o ciężarek łamałby łopatkę (skąd jednak taka prymitywna broń przy wyrafinowanych technikach sprowadzania dymu? – rozstrzygnąć nie sposób).
|
Wątki
|