oczami

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Kilka metrów za Ruriańczykiem zaczynał się obszar ochronny, oświetlony
czerwonymi światłami. Odbezpieczając broń, Gallandro uśmiechnął się krzywo:
— Przykro mi, przyjacielu, ale naprawdę nie mogę inaczej. Solo jest jedynym, którego
postanowiłem pozostawić przy życiu. Postaram się, abyś nie cierpiał. Nie ruszaj się.
Z zamiarem przyłożenia lufy do głowy Skynxa, Gallandro postawił krok naprzód.
Płomienie energetyczne bluznęły z ukrytych stanowisk, z prędkością nieporównywalnie
większą od osławionego refleksu rewolwerowca.
Znalazłszy się na linii ognia automatów strzeleckich Gallandro został trafiony dwunastoma
śmiertelnymi wiązkami, zanim jeszcze zorientował się, co się dzieje. Po chwili jego
zwęglone szczątki opadły na posadzkę, a cały tunel wypełnił się swądem spalonego
ciała.
Skynx powoli wyszedł ze swej kryjówki przy ścianie. Za nim, osłonięte dotąd jego ciałem
leżały reflektory ostrzegawcze, które usunął z gniazdek, rozmieszczonych na ścianach
korytarza. Szczęściem Gallandro nie dostrzegł pustych miejsc, co najprawdopodobniej
nie umknęłoby uwadze żadnego Ruriańczyka.
—Tacy są właśnie ludzie! — westchnął z zadumą Skynx, ruszając na pomoc Hanowi
Solo.
— Niewiele z niego zostało, prawda? — stwierdził pilot godzinę później, stając nad
szczątkami Gallandra. Tak jak jego towarzysze pozostawił swą broń poza strefą ochronną.
Badure i Hasti tymczasowo opatrzyli jego rękę, korzystając ze znajdujących się na statku
pakietów medycznych. Po dokładnym obejrzeniu obrażeń zgodnie stwierdzili, że jeżeli
tylko szybko uda się zawieźć Hana do jakiejś kliniki, nie pozostaną żadne długotrwałe
efekty strzałów Gallandra.
Chewbacca kończył właśnie dokładną penetrację jednego z korytarzy, koncentrując się
na unieszkodliwianiu zabezpieczeń i samostrzelnej broni. Odnalazłszy jedno gniazdo,
ostrożnie rozmontował je i zdezaktywował. Usatysfakcjonowany usunięciem przeszkody,
szczeknął coś do Hana.
— Zabierajmy się do pracy, nie chcę, aby „Sokół” zbyt długo stał bez załogi — rzekł
Solo.
Gdy Skynx wrócił z wiadomością o pojedynku, Chewbacca przesunął statek w ten sposób,
że rampa blokowała teraz główny właz. Odbezpieczył wszystkie działa i uruchomił
system obronny na wypadek obcej interwencji. Pracownicy skarbca, pojmani wkrótce po
lądowaniu, złożyli broń i zostali wypuszczeni na wolność; „Sokół” niewątpliwie na jakiś
czas stanowił dobre zabezpieczenie, jednak Han wolał nie wykorzystywać za bardzo swej
dobrej passy.
Zgromadzili potrzebny sprzęt i ruszyli. Na końcu następnego korytarza natknęli się na
stalową ścianę, ozdobioną ogromnej wielkości symbolem Xima. Chewbacca uniósł piłę i
powoli, metodycznie, zaczął drążyć w ścianie otwór. Wokół rozpryskiwały się opiłki i skry,
a cały korytarz wypełnił się trudnym do wytrzymania zgrzytem.
Wkrótce w metalowej płycie pojawił się szeroki otwór. Za nim, oświetlona wiecznym
światłem, rozciągała się komora, szczelnie wypełniona pojemnikami, kontenerami,
cylindrami transportowymi oraz zwykłymi koszami, poustawianymi od podłogi do sufitu.
Pomieszczenie było tak rozległe, że nie widać było jego końca.
A była to dopiero pierwsza komnata kryjąca skarby.
Skynx milczał, głęboko wzruszony. Dokonał wiekowego odkrycia, o którym mógł tylko
98 @
Han Solo i utracona fortuna
marzyć w snach. Badure i Hasti również milczeli, w myślach rozważając bogactwa tego
miejsca i zastanawiając się, w jaki sposób zmieni ono ich dotychczasowe życie.
Reakcja Hana i Chewbaccy była diametralnie różna. Pilot jednym susem wskoczył do
środka komory, torując sobie drogę zdrowym ramieniem.
— Udało nam się! Udało! — wrzasnął.
Wookie wsunął się za nim, w ekstazie potrząsając na boki swym włochatym łbem i
porykując: „Roooo-oo!” Rzucili się sobie w ramiona, a ich śmiech echem odbijał się od
kamiennych ścian, wędrując w głąb korytarzy. Potężne stopy Chewbaccy rytmicznie
uderzały w kamienną posadzkę, w czymś, co musiało być jakimś dziwacznym, rytualnym
tańcem. Han nie przestawał radośnie się śmiać.
Skynx, Badure i Bollux podeszli do otwartych pojemników, ciekawi łupów Xima.
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.