Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
– W tej chwili? Twoje poczucie czasu, Kathy, to przez ten narkotyk nalegasz na pośpiech. Mogę się z nim spotkać jutro. – Do diabła, przez ten narkotyk to ja mogę umrzeć. Więc lepiej spotkaj się z nim jeszcze dzisiaj, Jonas, rozumiesz? Po chwili Jonas oznajmił: – Zadzwonię do niego. – Staryjczycy mają podsłuch na wideoliniach. – Co za paranoiczny pomysł. Znowu ten narkotyk. – Boję się ich. – Kathy drżała. – Są wszechmocni. Idź i porozmawiaj z Virgilem w cztery oczy, Jonas, wideofon to za mało. Chyba że jest ci wszystko jedno, co się ze mną stanie? – Oczywiście, że nie jest mi wszystko jedno! W porządku, pójdę pogadać ze starym. Ale czy dasz sobie radę sama? – Tak – odparła Kathy. – Będę po prostu siedzieć bezczynnie w salonie. Będę czekać, aż wrócisz z jakąś pomocą. Co mi się może stać, jeśli nie będę próbowała nic robić, jeśli będę tu tylko siedzieć? – Możesz wpaść w stan patologicznego podniecenia. Możesz wpaść w panikę... Pobiec gdzieś. Jeśli to prawda, że jesteś uzależniona... – To prawda! – krzyknęła. – Myślisz, że żartuję? – Okej – powiedział Jonas, poddając się. Podprowadził ją do kanapy w salonie i posadził. – Boże, mam nadzieję, że nic ci się nie stanie – mam nadzieję, że nie popełniam błędu. – Był spocony i blady, jego twarz zmarszczyła się z niepokoju. – Zobaczymy się za jakieś pół godziny, Kathy. Jezu, jak coś pójdzie nie tak, Eric nigdy mi tego nie wybaczy i będzie miał rację. – Zamknęły się za nim drzwi. Nawet się nie pożegnał. Została sama. Natychmiast podeszła do wideofonu i wykręciła numer. – Poproszę taksówkę. – Podała swój adres i rozłączyła się. Chwilę potem, z płaszczem narzuconym na ramiona, wybiegła z budynku na pogrążony w mroku chodnik. Gdy zabrała ją autonomiczna taksówka, przeczytała jej adres widniejący na wizytówce, którą dał jej Corning. Jeśli zdobędę trochę narkotyku, pomyślała, rozjaśni mi się w głowie i będę mogła wykombinować, co mam zrobić, teraz nie potrafię zebrać myśli. Decyzje podjęte na głodzie byłyby bezsensowne. Muszę sprawić, aby moje władze umysłowe powróciły do normalnego – czy też raczej: pożądanego – stanu, bez tego nie będę mogła ani niczego zaplanować, ani przeżyć, i będzie po mnie. Wiem, powiedziała sobie z furią, że inaczej pozostałoby mi tylko samobójstwo, wytrzymałabym co najwyżej kilka godzin, a w tak krótkim czasie Jonas nie zdołałby mi pomóc. Wybrałam jedyny możliwy sposób, w jaki mogłam się go pozbyć, pomyślała – powiedziałam mu o nałogu. Inaczej sterczałby przy mnie bez końca i nie miałabym najmniejszej szansy na pójście do Corninga po kapsułki. Wywalczyłam sobie szansę, ale Ackermanowie wiedzą już, co mi jest, i jeszcze bardziej będą się starali powstrzymać mnie przed wyjazdem do Erica w Cheyenne. Może powinnam jechać tam jeszcze dzisiaj, nie wracając nawet do mieszkania. Wyruszyć natychmiast po otrzymaniu kapsułek. Porzucić wszystko, co mam, zostawić to za sobą. Czy istnieją granice szaleństwa? – zapytała sama siebie. Wystarczył jeden kontakt z JJ-180, aby wpędzić mnie w obłęd, kim się stanę, jeżeli będę go brać regularnie... Czy choćby tylko po drugim jego zażyciu? Stwierdziła, że na szczęście nie potrafi przeniknąć przyszłości. Naprawdę nic nie wiedziała. – Jesteśmy na miejscu, proszę pani. – Taksówka usiadła na lądowisku na dachu jakiegoś budynku. – Jeden dolar i dwadzieścia centów plus dwadzieścia pięć centów napiwku. – Pieprz się ze swoim napiwkiem – rzuciła Kathy, otwierając portmonetkę, ręce jej drżały i ledwo mogła wyjąć pieniądze. – Tak jest, proszę pani – powiedział posłusznie pojazd.
|
Wątki
|