– Susan, istnienie Cyfrowej Twierdzy ma zasadnicze znaczenie dla przyszłości tej agencji...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Nie zamierzam informować o niczym prezydenta za plecami dyrektora. Mamy kryzys i ja się nim zajmuję. – Strathmore przyjrzał jej się uważnie i uśmiechnął ze znużeniem. – W końcu to ja jestem zastępcą dyrektora do spraw operacyjnych. Poza tym nie jestem sam. Mam w drużynie Susan Fletcher.
Pomyślała, że właśnie dlatego tak go szanuje. Przez dziesięć lat, w różnych trudnych sytuacjach, Trevor Strathmore wskazywał jej właściwą drogę. Jasno i bez wahań. Zawsze zdumiewało ją jego zaangażowanie – niezachwiana wiara w słuszność zasad, przywiązanie do kraju i ideałów. Niezależnie od tego, co się działo, komandor Trevor Strathmore był dla niej latarnią wskazującą drogę.
– Grasz w mojej drużynie, prawda? – spytał.
– Tak, proszę pana – uśmiechnęła się. – Na sto procent.
– Dobra. Czy teraz możemy wrócić do pracy?
Rozdział 12
David Becker bywał już na pogrzebach i widywał martwych ludzi, ale to było coś innego. Nie miał przed sobą idealnie przystrojonych zwłok w wyłożonej jedwabiem trumnie. Na aluminiowym stole w kostnicy leżało nagie ciało mężczyzny. Jego oczy nie nabrały jeszcze pustego wyrazu, przeciwnie, wydawało się, że patrzy w sufit z przerażeniem i żalem.
– Dónde están sus efectos? – spytał Becker. Mówił płynnie po hiszpańsku z kastylijskim akcentem. – Gdzie są jego rzeczy?
– Allí – odpowiedział młody porucznik o żółtych zębach. Wskazał na leżące na ladzie ubranie i inne rzeczy osobiste.
– Est todo? Czy to wszystko?
– Sí.
Becker poprosił o pudło z kartonu. Porucznik poszedł poszukać.
W sobotni wieczór kostnica w Sewilli była zamknięta. Porucznik wprowadził Beckera na bezpośredni rozkaz naczelnika sewilskiej Guardii – najwyraźniej ten Amerykanin miał wpływowych znajomych.
Becker rzucił okiem na stertę rzeczy. W jednym bucie tkwił paszport, portfel i okulary. Obok leżała niewielka torba, którą gwardziści przynieśli z hotelu, gdzie zatrzymał się mężczyzna. Becker otrzymał jasne instrukcje. Niczego nie dotykaj. Niczego nie czytaj. Po prostu przywieź wszystkie jego rzeczy. Wszystko. Nie przegap niczego.
Jeszcze raz przyjrzał się rzeczom zmarłego. Po co NSA te śmieci?
Porucznik wrócił z niewielkim pudłem i Becker zaczął pakować ubrania.
– Quien es? Kto to? – spytał porucznik, dotykając nogi nieboszczyka.
– Nie wiem.
– Wygląda na Chińczyka.
To Japończyk, pomyślał Becker.
– Biedak. Atak serca, prawda?
– Tak mi powiedziano. – Becker pokiwał z roztargnieniem głową.
Porucznik westchnął współczująco.
– Słońce w Sewilli bywa okrutne. Lepiej niech pan jutro uważa.
– Dziękuję – odrzekł Becker. – Wracam do domu.
– Przecież dopiero pan przyleciał! – porucznik był zszokowany.
– Wiem, ale człowiek, który zapłacił za bilet, czeka na te rzeczy.
– Chce pan powiedzieć, że nie zamierza pan przeżyć doświadczenia, jakim jest pobyt w Sewilli? – porucznik wydawał się obrażony.
– Byłem już tutaj parę lat temu. Piękne miasto. Bardzo chciałbym zostać.
– Widział pan zatem La Giralda?
Becker pokiwał głową. Nigdy nie wszedł na starą wieżę Maurów, ale rzeczywiście ją widział.
– A Alcazar?
Znów kiwnął głową. Przypomniał sobie noc, gdy słuchał, jak Paco de Lucia gra na gitarze na dziedzińcu. Flamenco pod gwiazdami w piętnastowiecznej fortecy. Żałował, że wtedy nie znał jeszcze Susan.
– I oczywiście Krzysztof Kolumb – rozpromienił się porucznik. – Jest pochowany w naszej katedrze.
– Naprawdę? – Becker uniósł głowę. – Myślałem, że Kolumb został pochowany na Dominikanie.
– Wcale nie! Kto rozpuszcza takie plotki? Ciało Kolumba jest tutaj, w Hiszpanii! Wydawało mi się, że pan skończył studia.
– Widocznie tego dnia byłem chory – odrzekł Becker, wzruszając ramionami.
– Hiszpański Kościół jest bardzo dumny z jego relikwii.
Hiszpański Kościół. Becker wiedział, że w Hiszpanii jest tylko jeden Kościół – rzymskokatolicki. Katolicyzm jest w Hiszpanii ważniejszy niż w Watykanie.
– Oczywiście, nie mamy całego ciała Kolumba – dodał porucznik. – Solo el escroto.
Becker przerwał pakowanie i spojrzał na porucznika. Solo el escroto? Z trudem powstrzymał uśmiech.
– Tylko mosznę?
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.