Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
– Reisa nałożyła dużą chochlę gulaszu na talerz Liedral, a potem mniejszą na swój.
Dorrin skrzywił się. Nawet z pieprzem, który wyczarował z karłowatych roślinek Reisy, ostry zapach baraniny był przytłaczający. Chłopak jednak był głodny. – Powinni się martwić, ale nie są tak dalekowzroczni. Wzmożony handel uczyni Spidlar bardziej atrakcyjnym celem dla Fairhaven, kiedy magowie skończą już z Kyphros. W tej chwili nadal spychają pasterzy Analerii oraz ich stada do Westhorns. – Czy ktoś został? – zapytała Reisa. – Niewielu. Nie ma zbyt wiele trawy na skałach i zbyt wiele bydła pożarły im koty i wilki. – Liedral wzięła do ust łyżkę gulaszu. – Gadają, że w Hamorze jest nowy cesarz i że Nordla i Brista napadają nawzajem na swoje statki. To dlatego Fairhaven może opodatkować towary Recluce. Oprócz statków Hamoru niewiele przekracza Ocean Wschodni, a to tylko podnosi koszty. – Hmm... – mruknął kowal. – Sarronnyn odbudowuje stary garnizon w Westwind... książę Hydolaru zmarł na puchlinę, a regentem jest kolejny biały mag imieniem Gorsuch. Syn księcia ma dopiero cztery lata, a to oznacza długą regencję... – Albo wieczną. – Fairhaven podwoiło zamówienia na drewno ze Sligo, a większość ma być dostarczona do stoczni w Lydiarze... i chodzą plotki, że Recluce przestała wysyłać poszukiwaczy do Candaru, a przynajmniej wschodniego Candaru... – Liedral spojrzała na Dorrina, po czym odwróciła wzrok. – W jaki sposób zostałeś poszukiwaczem, chłopcze? – zapytał Yarrl. – Kiedy skończyłem Akademię... to szkoła dla poszukiwaczy... wysłali mnie tutaj. – Niepełną odpowiedź Dorrin przypłacił gwałtownym bólem głowy. – Czy twoi rodzice nie mieli nic do powiedzenia w tej sprawie? Chłopak się roześmiał. – To był pomysł mojego ojca. Był obrażony na mnie, że chciałem budować machiny. – Machiny? – Widzieliście moje modele. Chciałbym budować większe. Tak jak silnik parowy, o którym czytałem. Dlaczego nie można by zbudować jednego, żeby napędzał tartak albo łódź? – Czytałeś o silnikach napędzanych parą... Co robi taki silnik i gdzie o tym czytałeś? To jakiś rodzaj magii? – zapytała Petra. – Nie bardzo. Weźmy twój czajnik. Kiedy się gotuje, wydobywa się para. Kiedy wrze za bardzo, co się stanie, jeśli go zatkasz? Petra nie odpowiedziała. – Wyrzuci pokrywkę w górę albo wypchnie zatyczkę – odpowiedziała Reisa. – W parze tkwi energia. To nie magia. Chcę wykorzystać tę parę. – Silnik parowy... – Liedral się zamyśliła. – Ale co go napędza? – Najlepszy byłby węgiel, ale można użyć drewna albo węgla drzewnego. Rozmowa urwała się. Petra dołożyła gulaszu, a Dorrin napił się zimnej wody. – I twój ojciec cię odesłał, bo chciałeś zbudować taką machinę? – Reisa przerwała ciszę podkreślaną jedynie przez głośne siorbanie Yarrla. – Bo tego nie rozumiał, jak sądzę. Bał się, że to wytworzy chaos. – A wytworzyłoby? – Nie. Nie można zbudować silnika bez ładu, nawet małego. – Nie rozumiem – powiedziała powoli Petra. – To wydaje się dość proste. – Reisa ponownie napełniła kubek. – Ludzie nie lubią zmian. Nie lubią zmian ani osób, które są inne. Spidlar jest otwarty tak samo jak cały Candar. Przyjechaliśmy tu ponad dziesięć lat temu, a niektórzy ludzie ciągle nie chcą używać żelaza twojego ojca, choć jest dwa razy lepsze od roboty Henstaala. – To prawda – prychnął kowal. – Wolą śmieci, które znają, od dobrego towaru, którego nie znają. Czyż nie tak, handlarko? – Obawiam się, że tak – zgodziła się Liedral. – Nie lubią handlujących kobiet i zawsze potrzebują zapewnień, że coś jest od tej samej osoby albo takie samo. Przy stole znowu zapadła cisza. – A twoi rodzice? Czy w ogóle wiedzą, gdzie jesteś? – zapytała Petra. – Właściwie nie. Nie było sposobu przesłać im wiadomość.
|
Wątki
|