mogło być odpowiedzialne coś innego, albo mamy do czynienia ze zjawiskiem, którego natury jeszcze nie znamy...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.

Uczeni brytyjscy podejrzewali już w latach 60. XX wieku, że pod ziemią, w
astenosferze znajdować się mogą jakieś puste przestrzenie wypełnione nie lawą, ale gazami
pod ciśnieniem. Hipoteza ta została przedstawiona w opowiadaniu Arthura C. Clarke’a pt.
„Ognie do wewnątrz” (W wydaniu polskim zamieszczone w almanachu s-f „Kroki w
nieznane”, t.5, Warszawa 1974), w którym autor zakłada nawet istnienie tam rozumnej
Cywilizacji Naukowo-Technicznej! Brzmi to fantastycznie? – a co my właściwie wiemy o
wnętrzu naszej planety??? Osobiście sądzę, że sprawa z eksplozją jerzmanowicką ma się
jeszcze inaczej, i że ta hipotetyczna jaskinia leży na głębokości do 10 km pod powierzchnią
69
ziemi. Być może da się do niej dojść z terenu Jury – tutaj speleologia nie powiedziała jeszcze
ostatniego słowa. Być może jest to jakiś twór powulkaniczny – nie zapominajmy bowiem o
tym, że 200-220 MA temu był to teren silnego wulkanizmu, po którym pozostały skały
wylewne w południowych partiach Jury Krakowsko-Wieluńskiej, a na miejscu dzisiejszych
Krzeszowic znajdowała się kaldera wulkaniczna o średnicy 25 km!
W sierpniowym numerze brytyjskiego czasopisma „UFO Magazine” z roku 2003
znajduje się interesująca notatka, którą przytaczam w całości:
DZIWNE RADIOSYGNAŁY SPOD ZIEMI WYCHWYCONE
W ARGENTYNIE
Dwóch naukowców pracujących dla Fundacion Instituto Biof’sico – FICI w
Argentynie, oświadczyło, że wykryli oni nienaturalne poziomy radioaktywności, mikrofale,
poziomy elektryczności i wibracje pochodzące z wnętrza Ziemi. Omar Hesse i Jorge Millstein
prowadzili pomiary w górach w okolicach Cachi w Argentynie, w czerwcu bieżącego roku.
Doszli oni do wniosku, że sygnały te – bo uznali je za sygnały – nie są naturalnego
pochodzenia, a raczej pochodzą od jakiejś maszynerii pracującej bardzo głęboko pod ziemią.
- Wibracje i drgania jasno wskazują na to, że wiele kilometrów pod powierzchnią
gruntu są wytwarzane fale elektryczne, co oznacza istnienie tam źródła prądu elektrycznego –
a to oznacza tam pracę jakichś maszyn – twierdzi Hesse.
Teren ten nie został wybrany przypadkowo, ot tak sobie. Wybór ten został oparty na
podstawie czterech filmów nakręconych tam przez miejscowego górala Antonio Zuletę w
2002 roku. Wszystkie ukazują dziwne, szybko poruszające się światła, które wydają się
wpadać w grunt w tym samym miejscu, w ten sam punkt.
- Musimy powrócić w to miejsce ze sprzętem o większej czułości i precyzji –
powiedział Millstein. – Jest to jedno z najbardziej gorących miejsc na planecie pod względem
aktywności Pozaziemian. To jest pas gór rozciągający się od La Poma do Cayafate.
Dwaj badacze wierzą, że te sygnały nie są z tego świata.
- Dla nas taka możliwość, że Obce statki penetrują Ziemię nie jest niczym nowym, tu w
Andach. Zostało to pokazane na wielu naskalnych rysunkach i płaskorzeźbach.
A u nas?
W naszych stronach jeszcze nikt nie robił podobnych pomiarów, a przecież takie
badania mogłyby przynieść ciekawe rezultaty w polskich i słowackich Tatrach, jak to miało
miejsce w przypadku znalezienia zagadkowego obiektu w rejonie wsi Vikartovce, gdzie
powódź spowodowana przez wylanie małej rzeczki spowodowała powstanie trzymetrowej
głębokości wądołu, na dnie którego leżał zagadkowy obiekt, który wymykał się jakiejkolwiek
klasyfikacji rzeczy stworzonych przez siły Natury.
Wioska Vikartovce w Niskich Tatrach mająca 1.600 dusz leży na przecięciu się
współrzędnych geograficznych: 48056’N – 020010’E, w uroczej dolince z widokiem na
masyw Král’ovej hole i Kozí chrbát, który od północy przesłania widok na Wysokie Tatry.
Znalezisko to znajduje się w odległości 2 km na zachód, w kierunku na źródła Hornádu.
Odkryli to pracownicy budujący sztuczny obiekt hydrotechniczny, kiedy to w najgłębszym
jego miejscu znaleziono wystający ze skalnej ściany regularny elipsoidalny przedmiot. Jego
wierzchnia warstwa wyraźnie odcinała się od otaczającej go skały. Także jego gęstość i
spoistość była dokładnie różna od warstw skalnych, w których leżał. Przypominał on
wyglądem jakiś pancerz poddany działaniu wysokiej temperatury.
Po odkrywcach pojawiła się ekipa poszukiwawcza z Koszyc, wyposażona w łopaty,
koparkę, mini-lab i licznik G-M pod kierownictwem dr Martina Schustera. Pobrali oni
próbki z pancerza obiektu, jego wnętrza oraz dookolnej skały. Przy pomocy koparki odkopali
część obiektu, ale zaprzestali, ze względu na groźbę osunięcia się tysięcy ton ziemi i skał. Pod
70
obiekt też nie udało się im dostać, a to ze względu na rwący strumień. Niewiele więcej
dokazała bratysławska grupa dr L’udomíra Valenčíka, która wprawdzie dokopała się do
spodniej części obiektu, ale spowodowało to osunięcie się zbocza:
- Zagadka na miejscu swego występowania jest jeszcze bardziej tajemnicza – twierdzi
dr Valenčík – złożone uwarstwienie, ślady działania wysokich temperatur, anomalie
geofizyczne. Udało się nam częściowo odkopać główny obiekt. Jego rozmiary są imponujące.
Nam się udało zbadać przeszło 10-metrowy, wielowarstwowy twór przypominający tarczę
olbrzyma Cyklopa.
- Na miejscu mogliśmy stwierdzić – twierdzi dr Schuster – że woda wymyła erozyjny
wąwóz głęboki na 0,5-3 m, szeroki na 3-5 m, przy czym na dnie znajduje się ów dziwny
obiekt, mocno uwięźnięty w piaskowcowym podłożu. Woda najprawdopodobniej zniszczyła
końcową część tego dziwnego ciała tak, że przy końcu znaleźliśmy tylko żelaziste minerały,
być może naturalnego pochodzenia, i także wyglądały, jak bardzo stara żelazna konstrukcja.
Obiekt ten był kiedyś pusty w środku, bowiem wypełniała go ziemia dokładnie taka sama, jak
dookolny grunt. „Pancerz” obiektu miał grubość 2 cm, ze strony zewnętrznej był idealnie
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.