Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
A tu starucha już widzi, co się stało! A tu Louhi już rozbie-siła się złością nieogarniętą. Wrzeszczy na swych biesiadników: — Mężowie Północy, czyż zostawicie bez pomsty śmierć gospodarza! Biegnijcie do swych domów, pochwyćcie broń, ukażcie przybłędę z Kalewali! Niechaj sto mieczów na niego natrze, niechaj tysiąc mieczów go ukarze! Do broni, mężowie Pohjoli, do broni! Rzucili się do swych domów biesiadnicy, w jednej chwili opustoszało z gości całe dworzyszcze. O SZUKA AHTI UCHRONU Jak pędzi dym z komina wiatrem gnany, tak pędzi * bohater Kalewali ze dworu do stajni, aby konia zaprząc, aby do domu uciec. Przecież jest tu sam pomiędzy gromadą wrogów! Zaraz wyskoczy z chałup stu chłopów z mieczami, wyskoczy tysiąc chłopów z łukami, a on jeden! Zaprzęgać konia, uciekać! Ale konia w stajni nie ma. 157 Wraca Ahti przede dwór, tam gdzie konia zostawił. Widzi, pień stoi, a koło pnia sosenka. Czy to jego źrebiec w pień zamieniony? Czy to jego sanki w sosnę zaczarowane? Jak ucieknie? Jak zdąży, nim go dopadną! Sięga Ahti za koszulę na piersiach, aby walące serce zimną dłonią ostudzić. Sięga Ahti za koszulę na piersiach, a tam... o, szczęście! A tam kilka piór zabranych z domu, utajonych na złą godzinę, kilka piór orłowych! Chwycił pióra w garście, słowa zaklęcia powiedział i już orłem się stał, już wzniósł się w powietrze, już lot na południe skierował ku ojczyźnie. Leci orzeł i tak się modli, bohater Kalewali tak boga nad bogami błaga: — O władny na szerokim niebie Ukko, pomóż mi! Ześlij wiatr, który będzie popędzał moje skrzydła, zniż chmurkę, która mnie przed mścicielami z Pohjoli zasłoni. Jeśli szaleją w górze huragany, które by mi mogły połamać skrzydła, to skieruj te huragany na śniegowe pola. Jeśli lecą z ziemi strzały, które by chciały przebić moje serce, to skieruj te strzały ku pustym obłokom. Pomóż mi dolotnąć do domu mego, do staruszki miłej. Tak modli się Ahti i leci na południe. A wtem szum jakiś słyszy za sobą! To jastrząb leci! To dusza starca z Pohjoli weszła w jastrzębia i teraz zemstą go ściga. Zakrzyknął jastrzębik zwinny: — Ej ty, Ahti wesoły! Pomnij na naszą bitwę. Na naszych mieczów błyskanie. Na twego ostrza cięcie! Odkrzyknął mu orzeł bystry: — Ej ty, jastrzębiku zwinny. Zawróć lepiej do domu, do wiecznie mrocznej Pohjoli i opowiedz tam, jak trudno dognać orła na niebie! Szeroko zagarnia orzeł powietrze pod skrzydła. Leci jak strzała 158 wypuszczona z łuku. Leci jak błyskawica ręką Ukko z chmury na chmurę ciskana. Został jastrzębik daleko, kruszyną maleńką się stał, ani go już dowidzieć można. Idzie Ahti po ścieżce, spieszy do swego domu. Zobaczyła go przez okienko matka, wybiegła staruszka przed dom, w ręce z radości zaklaskała. Wzeszedł księżyc znów po nowiu! Witaj, synku, w dobrym zdrowiu! Ale widzi matka, nie błyszczy syn radością jak księżyc srebrem, ale omroczały jej ulubieniec jak miesiąc za śniegową chmurą. Więc matka pyta: Czemuś smutny, synku! Co cię tam spotkało? Jadła poskąpili ? Gościny za mało? Czy cię kto obraził? Kpiły białogłowy? Czy ci zginął w drodze stary miecz ojcowy? Czy ci koń zakulał? Czy strzaskałeś sanie? Czemu masz na czole smutne zadumanie? Odrzeka Ahti, syn najmłodszy tak do swej staruszki mówi: — Matko rodzona, matko droga. Na obrazę miecz mój odpowiada. Na kpiny kobiet znajduję wyśmieszkę i na sto kobiet, 159 i na tysiąc. I nie koń to przyczyną, i nie sanie. Ale, staruszko miła, chatę rodową muszę porzucić, próg ojcowy muszę pożegnać i w świat uchodzić. Tam w mrocznej Pohjoli toczą już na mnie miecze, ostrzą już na mnie strzały. Zatrwożyła się matka i znów pyta: O nieszczęsna moja głowa! Synu, straszne mówisz słowa. Kto ci grozi mieczem, strzałą? Powiedz, Ahti, co się stało? Opowiada Ahti matce, całą prawdę staruszce mówi: — Miecze na mnie toczą, strzały na mnie ostrzą synowie mrocznej Północy. Spór tam w izbie jadalnej wybuchł. Zmierzyliśmy się mieczami: gospodarz na Pohjoli i ja. Miecz ojcowy nie zniesie obrazy, miecz ojcowy odrąbał głowę gospodarzowi Północy. Przez to, matko, cała Północ idzie na mnie. Cała Północ miecze toczy, strzały ostrzy na mnie jednego. Zasmuciła się staruszka smutkiem wielkim. A mówiłam, synku, nie jedź na te gody... Krew w tobie gorąca, zapał w tobie młody. Gdzie mi teraz ukryć me najmłodsze dziecko przed mieczem siekącym, przed strzałą zdradziecką! Mówi Ahti: — Staruszko miła, nie będzie biedy, przemień mnie w jodłę górską. 160
|
WÄ…tki
|