Zenn Bien zaczęła na nowo uruchamiać systemy, ale nagle przerwała...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.

- Silniki manewrowe nie działają. Musiały nawalić, kiedy wyrwało nas z nadprzestrzeni.
- Powiadom załoga krążownika - powiedział Luufkin, pochylając się do przodu wyczekująco.
Odpowiedź z krążownika nadeszła po dłuższej chwili.
- „Na Kawałki", skanowanie potwierdza, że nie macie ładunku ani uzbrojenia. Wciągniemy was na pokład promieniem ściągającym.
Zenn Bien rozsiadła się w fotelu.
- No cóż, to coś nowego dla mnie.
Luufkin również rozparł się wygodnie.
- Bez obaw. Imperialni to tylko ludzie.
Ale niektórzy z nich nie są urodzeni, tylko wyhodowani, pomyślała Zenn Bien, widząc oddział
szturmowców ustawiający się w głównym hangarze, kiedy krążownik zamknął YT w
elektromagnetycznym uścisku. Gdy tylko ona, Quip i Luufkin zostali wyproszeni ze środka, kilku szturmowców weszło na pokład, żeby przeprowadzić rutynową inspekcję. Kiedy żołnierze pojawili się ponownie, sygnalizując, że wszystko jest w porządku, zbliżył się do nich oficer rasy ludzkiej w szarym mundurze. Zmierzył pogardliwym spojrzeniem Zenn Bien oraz Luutkina i podszedł do Quipa.
- Możecie lecieć dalej, kapitanie Fargil. Jednak następnym razem możecie nie mieć tyle szczęścia.
- Będziemy o tym pamiętać. Mamy jednak mały problem. Wasze projektory studni
grawitacyjnych uniemożliwiły nam manewrowanie. Musimy przeprowadzić naprawy.
- Tutaj? Chyba nie mówi pan poważnie.
Quip zniżył głos o pół tonu.
- Kiedy mówiłem, że nie mamy żadnego ładunku, zapomniałem wspomnieć, że przewozimy kilka skrzynek doskonałej brandy i pierwszorzędnego tabaka. W podziękowaniu za gościnę chcielibyśmy przekazać ten ładunek panu i dowódcy okrętu.
Oficer uniósł brew.
- Ile czasu zajmie wam przeprowadzenie napraw?
- Nie więcej niż jeden dzień czasu lokalnego.
- Macie dwanaście godzin. Potem pan i pańska... załoga macie ruszać w dalszą drogę. -
Przywołał do siebie gestem czwórkę szturmowców. - Kapitan Fargil zrzuci pewien ładunek.
Zanieść go bezzwłocznie do mojej kajuty.
Odwrócił się na pięcie i odmaszerował, a reszta szturmowców podążyła za nim.
Zenn Bien odprowadziła go wzrokiem, po czym odwróciła się do Quipa.
- Nie wiem, czy to było odważne, czy po prostu szalone, ale tak czy owak, dobra robota.
Quip, który zwykle chętnie się uśmiechał, tym razem zachował absolutną powagę.
- Pokaż tym żołnierzom ładunek. My bierzemy się do roboty.
Żołnierze, nie zwlekając, załadowali sześć skrzynek brandy i tabaka na sanie repulsorowe i zabrali je w głąb statku. Zenn Bien znalazła skrytkę z narzędziami elektrycznymi w jednej z kajut i już miała zanieść je do głównej ładowni, kiedy usłyszała głos Quipa dobiegający z korytarza na sterburcie:
- Wszystko po kolei, moja droga. Najpierw pomóż nam z tym. - Kiedy Zenn Bien do nich dołączyła, Quip i Luufkin mocowali się z płytami pokładu.
- Pomieszczenia techniczne są w głównej ładowni... - zaczęła Zenn Bien, ale Luufkin wszedł jej w słowo:
- Pomóż podnieść.
Zenn Bien nic więcej nie powiedziała, tylko zabrała się do roboty. Metalowe płyty miały dobrze zamaskowane uchwyty na dłonie i były znacznie lżejsze, niż się spodziewała. Ku jej zaskoczeniu z ukrytych pod płytami schowków wylazło trzech Jawów, dwóch Chadra-Fanów i czwórka Squibow. Każda z gryzoniowatych istot miała na sobie wielofunkcyjny pas i maskę do oddychania, a w rękach skrzynki z narzędziami i różne pojemniki w rodzaju tych, które zwykle zawierają gaz usypiający.
- Wsiedli na Sriluurze - wyjaśnił Quip.
Zenn Bien przyjrzała się istotom, z których wszystkie były zbliżone do niej wzrostem.
- Coś mi mówi, że nie zabraliście ich na wypadek awarii.
- Nie - przyznał Luufkin. - Oni kraść części z hipernapęd krążownika.
Zła i urażona, że została zmanipulowana, Zenn Bien wróciła po znalezione narzędzia i zniknęła w pomieszczeniu technicznym, żeby naprawić system silników manewrowych. Szybko się zorientowała, że to właśnie ukryty na pokładzie YT kontyngent małych istot sprokurował awarię systemu, do której doszło w momencie wciągnięcia statku w normalną przestrzeń. Naprawy powinny zająć nie więcej niż parę godzin. Rozkładała narzędzia, kiedy do pomieszczenia wślizgnął się Quip.
- Przykro mi, że nie mogłem cię wtajemniczyć.
- A co, taki miałeś rozkaz? - spytała, nie oglądając się na niego.
- Owszem.
Opuściła hydroklucz i odwróciła się w jego stronę.
- To nie jest zwykły skok?
Pokręcił głową.
- Części z hipernapędu są przeznaczone do modyfikacji tego statku.
- Nie rozumiem. Nie rozbieramy go na części? Nie było wcale takiego planu?
- Obawiam się, że nie.
- Więc po co ci... - Zenn Bien nagle zrozumiała i urwała w pół słowa. - Należysz do Rebelii.
- Od ponad roku.
- A bosman w Nilash? A Luufkin?
- To oni mnie zwerbowali.
- A Jawowie i reszta?
- Oni są opłaceni. Tak jak ty. - Zrobił krótką pauzę. - Plus premia, jeśli nam pomożesz.
- Wjaki sposób?
Quip wyciągnął kawałek flimsiplastu z kieszeni koszuli i rozwinął go.
- To jest schemat Interdictora.
Początkowo Zenn Bien nie chciała spojrzeć, potem jednak się namyśliła.
- Już zapamiętałam - powiedziała.
Quip uśmiechnął się szeroko.
- Wiesz, przydaliby się nam tacy jak ty.
- Tylko ten jeden raz -uprzedziła.
W masce do oddychania Zenn Bien poprowadziła zespół Jawów, Squibów i Chadra-Fanów przez labirynt wąskich, długich korytarzy, które biegły między opancerzonym kadłubem Interdictora a jego mieszkalnym jądrem. Luufkin pełzał za nimi z własną misją do wykonania.
Czasem jednak dobrze być małym.
Siecią tuneli dotarli na rufę okrętu i weszli do komory hipernapędu, która była powierzona pieczy droidów konserwacyjnych, ale pozbawiona jakiejkolwiek straży. W kwestii niedostrzegania wad konstrukcyjnych na imperium zawsze można liczyć. pomyślała Zenn Bien. Zespół rabusiów zabrał się ochoczo do pracy, porozumiewając się cicho za pomocą pisków i skrzeków.
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.