Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Po prostu szkoda czasu na marzenia, które okażą się mrzonkami.
Jeśli marzysz o domu na odludziu, wynajmij taki i spędź tam dwa tygodnie. Tylko Ty i ten dom. Bez internetu, bez książek i telewizji (w zimie może się okazać, że Cię zawieje i drogi są absolutnie nieprzejezdne, i pozostaną takie do wiosny, która przybędzie z opóźnieniem dwumiesięcznym, więc spędzisz w wymarzonym domku pół roku, a jeszcze po szczególnie upierdliwej śnieżycy padnie elektryczność i będziesz musiała siedzieć przy lampie naftowej, paląc w piecu ulubionym psem oraz kotem, bo wierząc w cywilizację, nie przygotowałaś opału... et cetera. Zajarzyłaś, o co mi chodzi). Z kolei gdy mieszkasz na wsi i zawsze marzy łaś o blokowisku — zrób to. Nim kupisz mieszkanie na dziesiątym piętrze obleśnego drapacza chmur, wynajmij takie samo i pomieszkaj z kłócącymi się co noc sąsiadami z góry (którzy mają dziwny zwyczaj rzucania w siebie meblami o godzinie 3:30), z ujadającym cały boży dzień psem sąsiadki, z sąsiadem, który będzie walił w ścianę, gdy tylko twoje dziecko zeskoczy z krzesła lub, co gorsza, przebiegnie przez pokój, z kotem tego spod trzydziestki- ósemki, sikającym na twoją wycieraczkę. I tak dalej. PO SMAKUJ takiego życia. Jeśli marzysz, Katarzyno M., o panu Krzysztofie Z., bo się w nim kochasz potajemnie, nim wpiszesz go na swoją listę marzeń i za pomocą M S M ściągniesz go ku sobie, sprawdź, czy ów nieborak nie jest czasem szczęśliwy ze swą żoną, bo przyciągając go do siebie, będziesz musiała zniszczyć jego małżeństwo, co może niekoniecznie pozytywnie wpłynąć na twoją zdolność patrzenia w lustro. Jeżeli marzysz, by nic nie robić i mieć pieniądze od kogoś kto Cię będzie utrzymywać, wejdź na czat „seks", wpisz sobie w nick, „ona37wawa-szukasponsora", załatw sobie jakiegoś (gwarantuję na sto procent, że takiego znajdziesz) i... pożyj na jego koszt. Sprawdź, czy aby na pewno jesteś stworzona do bycia utrzymanką — owszem, wiążą się z tym pewne korzyści, ale trzeba też płacić niebagatelną cenę. Od bycia na każde skinienie i służenia za dywanik pana i władcy po niekoniecznie najwyższe mniemanie o samej sobie. Pamiętaj, że nauka kosztuje, lepiej jednak opłacić naukę, niż ponieść koszty niedouczenia. Lepiej wiedzieć PRZED, niż żałować PO. N i m jednak chwycisz listę dekretów, żeby skreślać z niej co bardziej kontrowersyjne marzenia (klawisz delete), pamiętaj, że być może uruchamiasz antysugestię. Możliwe, że nie jest to obiektywna ocena mocy swych pragnień i potrzeb ich spełnienia, ale siła antysugestii, pospolity sabotaż. Nim je poskreślasz, dowiedz się, używając wyobraźni, jak bardzo będziesz nieszczęśliwa, rezygnując z nich raz na zawsze. Czy będziesz mogła nazwać się kobietą spełnioną, kobietą szczęśliwą, nie uratowawszy ani jednego nosorożca (one tak smutno patrzą...)? Czy będziesz szczęśliwa na wsi, pragnąc mieszkać w bloku, i na odwrót: mieszkać w bloku, marząc całe życie o domku? Czy pozbawisz się frajdy wykonywania zawodu, o jakim zawsze marzyłaś, tylko dlatego, że musisz poświęcić (nieudane zresztą) małżeństwo? Czy zrezygnujesz z miłości tylko dlatego, że po przejściach z Panem Dennym BOISZ SIĘ facetów i powtórki z rozrywki? Czy na pewno wolisz być zdrowa, ale nieszczęśliwa, nie paląc, czy niezdrowa, ale szczęśliwa, odpalając jednego papierosa od drugiego? To, że W S Z Y S C Y uważają, iż powinnaś rzucić (i ja tak uważam, coby nie było nieporozumień), nie znaczy, że TY tak uważasz i że TY tego pragniesz.
|
Wątki
|