REJENT Zwrócę uwagę… DAMAZY Na nic się nie zdało; chcecie ─ to dobrze, nie chcecie ─ drugie dobrze… ma iść na udry, to niech idzie… Ta...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
(głośno) Zechciej szanowny pan… e… e… e…
DAMAZY Nie gadam!
REJENT (desperacko, podnosząc głos)… uwzględnić, że to przechodzi moją kompetencję,
miałem upoważnienie tylko co do sumy dla panny Heleny.
DAMAZY Nie, to nie… dajcie mi pokój i bądźcie zdrowi.
REJENT Ależ za pozwoleniem… (ocierając czoło) muszę się pierwej porozumieć z moją e…
e… e… mocodawczynią. (na stronie) Trzeba zrobić jeszcze tę ofiarę… trudno!…
DAMAZY No to prędzej, raz, dwa, trzy!… Zaczekam chwilkę… proszę się pospieszyć…
REJENT (głęboko oddychając) Phhh… co to z takim brutalem nieoskrobanym mieć do czy-
nienia!… (wychodzi na lewo)
SCENA VI
DAMAZY, później TYKALSKA.
DAMAZY Farmazeusze!! Panie mości dzieju!… Prosto nie pójdą, tylko to tędy, to owędy!…
Niby to ofiary jakieś robią, gdy wszystko zagarniają… (po chwili) Ale co tam! Kiedy jej
nieboszczyk zostawił, niech im tam Pan Bóg sekunduje! Był człowiek słaby i kwita!…
TYKALSKA (zaglądając przez drzwi z prawej strony) Już się rozprawili… (wchodzi, po
chwili) Za pół godzinki będą…
DAMAZY Kto? Co?
TYKALSKA Kurczęta.
DAMAZY (niecierpliwie) A wiesz pani, że tymi kurczętami to jużem się najadł póty…
wreszcie, to każże już pani raz dawać… zawinę sobie w papier i będzie spokój.
TYKALSKA Nieboszczyk Tobunio za siódmą pokutę nie byłby się puścił w drogę na czczo.
107
DAMAZY Musiał mieć, z przeproszeniem, babską naturę, panie mości dzieju… bo to tylko
wy, kobiety, potraficie jeść na zawołanie, czy wam się chce, czy nie chce… No, ale cóż to
mi pani miałaś powiedzieć? Słucham, póki mam czas. (dobywa wielki srebrny zegarek)
TYKALSKA (po chwili, siadłszy) Ach, mój panie… na tym świecie… to niech Bóg broni!…
DAMAZY Święta prawda, ale cóż dalej?
TYKALSKA Co się to tu porobiło… Chryste Jezu!
DAMAZY (popędliwie) Już to, żeś i pani temu winna, to tak mi Panie Boże dopomóż!…
TYKALSKA A słowo boskie! Ja?
DAMAZY Jakżeż można było, panie mości dzieju, pozwolić na to, żeby pod waszymi oczami
doszło do takiej ostateczności…
TYKALSKA A, panie Damazy! Ja, jak to powiadają, oczu z nich nie spuściłam… do żadnej
ostateczności nie przyszło, zgrzeszyłabym, gdybym inaczej powiedziała.
DAMAZY O, bo pani zaraz rozumiesz inaczej… głodnemu chleb na myśli…
TYKALSKA (zgorszona) Ach, dlaboga!
DAMAZY Cóż „ach, dlaboga”?! Przecież się pani nie zgorszysz.
TYKALSKA Fi, cóż znowu!
DAMAZY Więc pani powiadasz, że nie było nic złego?
TYKALSKA Ale, panie Damazy, jakem poczciwa… Przecież ja nie dziecko, nie trzeba panu
powiadać, widziałam ci ja, że się te dzieciuchy mają ku sobie, ale myślałam sobie: niechże
się kochają, będzie para.
DAMAZY Hm, pani tak myślałaś?…
TYKALSKA A nie inaczej! Bóg świadkiem!… Jeszcze tak sobie kalkulowałam: siostrunia
ma mu zapisać, jako faworytowi, swój majątek, będzie miał aż nadto i nie potrzebuje szu-
kać posagu, a że jego brat dorabia się na małym, więc to, co mam, przeznaczę dla Antecz-
ka.
DAMAZY (zdziwiony) To, co pani masz?… Więc dusimy grosze, pani mości dzieju?
TYKALSKA A! wypluńże pan… ja też do duszenia, Boże kochany! Złamanego grosza nie
znajdziesz pan przy mnie… Gdyby mi dziad na drodze zastąpił, nie miałabym się czym
wykupić…
DAMAZY Tere, fere, panie mości dzieju… więc cóż pani chcesz rozdawać… kiedy nic nie
masz?
108
TYKALSKA (cicho) Widzi pan, mam zapis.
DAMAZY Zapis?… Od kogo?
TYKALSKA Od nieboszczyka.
DAMAZY Mojego brata? Zapisał co pani?
TYKALSKA (tłumacząc się) Jakem poczciwa, o niczym byłabym nie wiedziała, ale krótko
przed śmiercią zawołał mnie i w sekrecie oddał pismo.
DAMAZY Proszę! I nie chwaliłaś się pani z nim do tej pory?
TYKALSKA Byłoby sobie leżało w kuferku do mojej śmierci, a potem, komu bym tam prze-
znaczyła, to by sobie wziął.
DAMAZY Baj baju! Ale trzeba wprzódy odebrać dla siebie.
TYKALSKA Ach, dlaboga! Czyż mnie to u siostruni zginie?
DAMAZY Ale trzebaż jej powiedzieć o tym.
TYKALSKA A!… Ja bym za nic w świecie tego nie zrobiła!
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.