Przez niego do Locotty nie dotrzemy...

Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Żadnych szans.
- A przez pośredników? - spytał z roztargnieniem Sanja-
novitch, wciąż mając przed oczyma zdjęcie Kaaren Mueller.
- Właśnie do nich dochodzę. Locotta ma trzech głównych
dystrybutorów czy hurtowników jak wolicie. Enrico Nogalesa. -
Pstryk, wrrrr. - Jeana Claude'a LaQue. - Pstryk, wrrrr.
- I Jimmy'ego Pilgrima. - Pstryk, wrrr. - A oto jeszcze
jeden współpracownik Jake'a Locotty. Typ bardzo niebezpieczny Joe
Tassio, szef jego bojówkarzy.
- Tęgi kutas, nie ma co - skomentował Charley Shannon.
Fogarty przerwał pokaz slajdów.
- Zacznijcie robić notatki. Nogalesa na razie sobie
darujemy i skoncentrujemy się na pozostałych dwóch. Bart i Sandy
wsiądą na łódź i zajmą się tym LaQue. Z tego, co wiem, sukinsyn
lubi dziewczyny i w każdej wolnej chwili ściąga je na swój jacht.
Tak się przypadkiem złożyło, że ten jego jacht cumuje w Newport
Harbor, dziesięć stanowisk od naszej łajby.
- Z tego, co mówisz, facet nie jest chyba taki zły -
wtrącił Harrington.
- Wiedziałem, że go polubisz, Bart. Kontynuując...
Freddy, ty i Kaaren zajmiecie siÄ™ Pilgrimem. To naprawdÄ™ straszny
człowiek. Dobra?
 
 
 
 
 
 
Sanjanovitch wzruszył ramionami.
- Nie ma sprawy.
- No, przyznaj się, Sanjo - rzucił Harrington z łajdackim
uśmiechem. - Poszedłbyś do samego Drakuli, żeby tylko zatrzymać
przy sobie tÄ™ Mueller, co?
Koda grzecznie podniósł rękę.
- Dwa pytania, szefie.
- Wal.
- Po pierwsze, ten Pilgrim. Co to za facet? I po drugie,
co zaplanowałeś dla Charleya i dla mnie?
- Jimmy Pilgrim ma szmergla na punkcie terroryzowania
ludzi - wyjaśnił Fogarty. - Handlarze tak się go boją, że
dosłownie robią w portki. Ci, których zdjęliśmy, nie chcą o nim
mówić i najwyraźniej mają ku temu dobre powody. Konto?
Przynajmniej pięć morderstw, morderstw dokonanych osobiście.
Wszystkie ofiary udusił, najprawdopodobniej gołymi rękami. Poza
tym krążą mało konkretne plotki, że maczał palce w zeszłorocznym
zamachu na stanowy wydział do spraw zwalczania handlu
narkotykami. Podłożono wtedy bardzo zmyślną bombę, a przed
wybuchem były trzy telefoniczne ostrzeżenia.
- Ralph Barreno - mruknął wściekle Harrington. - Facetowi
urwało rękę, oślepiło go na jedno oko i częściowo sparaliżowało
mu nogi. Na domiar wszystkiego odeszła od niego druga żona. Dobry
był z niego agent. Wiesz co? Bardzo bym chciał dorwać tego
skurwysyna, który do nich dzwonił. Wrzuciłbym go między rekiny,
najlepiej w kanale Santa Barbara, i sprawdził, jak długo wytrzyma
z odgryzionymi stopami.
- Tak, czujny pomysł - przyznał Fogarty. - Ale
pamiętajcie, nie mamy żadnego potwierdzenia, że to sprawka
Pilgrima. Wiemy tylko, że lubi używać sznura i gołych rąk. Ćwiczy
kulturystykę. I uwielbia tak pogrywać z ludźmi, żeby się go
panicznie bali. To pewne. Według naszych źródeł, nigdy nie
widziano, by nosił broń. Tak naprawdę to wiemy o nim tylko jedno:
Jimmy Pilgrim jest szaleńcem o nerwach ze stali. Kropka. Kiedy
przeprowadza jakąś akcję, nawet nie zawraca sobie głowy
wymyślaniem ksywek. Według nas, w kontaktach osobistych jest
człowiekiem nie do przewidzenia. Bardzo inteligentny, odważny i
niebezpieczny. Przed zabiciem agenta federalnego nie zawaha siÄ™
ani sekundy. Ma do tego zupełnie obojętny stosunek. I
prawdopodobnie jest naszym najlepszym dojściem do Locotty.
- Proponuję od razu skurwysyna skasować i poszukać innego
dojścia - rzucił Harrington.
- I na takiego szajbusa napuszczasz Sanjo z dziewczynÄ…,
która wygląda jak kociak z "Penthouse'a"? Z tą Mueller? Koda
pokręcił głową. - Freddy popatrz na swój zgrabny tyłeczek i
ucałuj go na pożegnanie. I nie zapomnij zapisać mi w testamencie
swego Walthera.
- Palantuj się, stary - odrzekł z uśmiechem Sanjanovitch.
- Jeszcze nie słyszałeś najciekawszego.
- Taa? To znaczy? - Spojrzał pytająco na Fogarty'ego.
- Freddy i Kaaren nic się nie stanie - zapewnił go Tom.
- A to dlatego, że przydzielę im dwie pełne poświęcenia
niańki, które będą śledzić ich...
- O Jezu, nie!
-...każdy krok - dokończył Fogarty.
 
 
 
 
 
 
- Mam nadzieję, że polubicie muzykę disco, Benji -
powiedział wesoło Sanjanovitch. - Nowa fala, to jest to!
Oczywiście spodziewam się, że wieczorami będziecie trochę
WÄ…tki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Jak ciÄ™ zÅ‚apiÄ…, to znaczy, że oszukiwaÅ‚eÅ›. Jak nie, to znaczy, że posÅ‚użyÅ‚eÅ› siÄ™ odpowiedniÄ… taktykÄ….